Od najdawniejszych czasów człowiek, w celu komunikowania się z drugą osobą, posługiwał się obrazami. Obserwując naszą epokę, można również dojść do wniosku, iż w dużej mierze opiera się ona na zdolnościach przekazywania obrazu - przekazywania, a zarazem zapamiętywania go. Jednak w parze z tymi spostrzeżeniami idzie kolejne: tworzy się więcej przedstawień graficznych, niż można ich w gruncie rzeczy przyswoić. Niekiedy zapomina się o tym problemie, co często bywa przyczyną licznych niepowodzeń dzieci w szkole, a w konsekwencji i w dorosłym życiu.
[ 2 ] Rodzi się zatem pytanie: Czy chrześcijańska cywilizacja nie stanie się na naszych oczach zapomnianą "Atlantydą"? Wszyscy wychowawcy powinni zastanawiać się, co uczynić w tym względzie dla ratowania wychowanków. Nie jest to łatwe zadanie, lecz w zakresie technologii kształcenia jest to wymóg, jaki stawia przed nami Nowa Ewangelizacja.
[ 3 ]
W tym momencie wkraczamy w obszar życia wewnętrznego, który dla wielu jest - niestety - obszarem wyłącznie prywatnego życia. Każdy dorosły mógłby przecież zrobić rachunek sumienia z używania wyobraźni oraz zagospodarowania własnej podświadomości. Dałoby się wówczas poznać, czy obrazy pomagają w lepszym i głębszym zbliżeniu się do Pana Boga, a zarazem do bliźnich. Pan Jezus w swoim nauczaniu posługiwał się obrazami. Za przykład posłużyć może fragment z 15 rozdziału Ewangelii wg św. Jana, wiersze od 1-11. Jest to przypowieść o winnym krzewie i ogrodniku. W niemieckim tłumaczeniu Biblii, w tytule do tej części Ewangelii,
[ 4 ] występuje słowo
die Bildrede, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza:
mówienie obrazami. Obrazy wywoływane przez Pana Jezusa w wyobraźni Jego słuchaczy były praktycznie im znane. Pojawiały się tylko jako propozycje podane przez Nauczyciela. Stanowiły część zapamiętanych przez nich przeżyć. Były życiowe, realne, po prostu prawdziwe.
Mówienie wymaga większego wysiłku umysłowego aniżeli oglądanie samego obrazu. Mówienie obrazami to nic innego, jak wywoływanie u odbiorcy chęci samodzielnego tworzenia obrazów w jego własnej wyobraźni. Słuchacz przychodzi dobrowolnie i zgadza się na takie prowadzenie. Dodać można, że tworzenie obrazu, choćby w samej wyobraźni, zabiera więcej czasu, niż jego oglądanie. Poznawanie nowych rzeczy, a każda z nich ma swój obraz, sprawia radość. Zagrożeniem staje się jednak bierne oglądanie obrazów, ludzi i różnych wytworów kultury, które zwalnia z dojrzałej refleksji, a przy tym stanowi niejednokrotnie "tanią" rozrywkę. Skutkiem może być powierzchowny sposób poznania przedmiotów, zdarzeń i osób, bez wnikania w ich istotę.
Warto pamiętać, że wsłuchiwanie się w
mowę obrazami jest charakterystyczne dla osób wierzących. Dzięki usłyszanemu słowu dowiadujemy się najpierw o wszystkich przymiotach rzeczy i na tej podstawie budujemy w naszej wyobraźni jej obraz. Do takiego poznania rzeczy potrzebna jest pewna asceza. Każdy musi sam się zdecydować na jeden z dwóch przedstawionych sposobów poznania rzeczy, a także ludzi. Jeśli decydujemy się na poznanie przez
medytację imaginatywną,
[ 5 ] którą praktykował ze swymi uczniami Jezus z Nazaretu, musimy zdecydować się na pewien wysiłek woli. Jednak w tym samym momencie trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że cała otaczająca nas rzeczywistość może oddalać nas od poznania natury Boga, który jest przecież duchem.
[ 6 ] Dzisiaj dość rzadko spotyka się mówców, którzy przyciągają słuchaczy, bez względu na ich wiek, płeć, wykształcenie, światopogląd, zamożność itp. Zostali oni - z niemałym powodzeniem - zastąpieni przez obrazy telewizyjne, gry i symulacje komputerowe oraz programy prezentacyjne dla komputerów osobistych.
Przyglądając się używanym niegdyś obrazom katechetycznym, dochodzi się do wniosku, że zawierały one nieprawdziwe dane wynikające z niskiego poziomu ówczesnej wiedzy. Dzięki np. odkryciom archeologicznym uległ zmianie sposób przedstawiania samych ubiorów czy wystroju wnętrz z czasów Jezusa. Nie powinno się jednak przekreślać wartości dawnych przedstawień, gdyż rola obrazu w katechezie jest i pozostanie zawsze pomocnicza. Dawne ryciny, stosowane przez nauczycieli religii, spełniły niewątpliwie swoje zadanie. Graficzne wyobrażenia używane obecnie na katechezie mają także dopomóc człowiekowi w odbiorze tej rzeczywistości, którą może on poznać tylko na drodze medytacji.
[ 7 ] Zatem obraz katechetyczny ma uprzytomnić uczącemu się, że aby poznać Boga, trzeba z nim pozostać sam na sam. Rolą obrazu jest pomoc w skoncentrowaniu myśli. W ten sposób od zwykłego oglądania można przejść do kontemplacji, w czasie której odejdzie się od używania graficznych wyobrażeń.
[ 8 ] Przy tej okazji warto wspomnieć, że dla przykładu
Rekolekcje Ignacjańskie to nic innego jak budowanie w wyobraźni rekolektanta własnych wizerunków, takich jak obraz Męki Pańskiej, piekła, itp.
[ 9 ] W drugim tygodniu tych
Ćwiczeń duchowych uczestnik prowadzi własną medytację ewangeliczną, której celem powinna stać się kontemplacja tajemnic życia Pana Jezusa. W trakcie jej przeżywania uczestnik ogląda oczyma wyobraźni i uczestniczy w scenach ewangelicznych "tak jakby rzeczywiście był w nich obecny".
[ 10 ] Jako pomoc należy zaangażować przy tym zmysły: wzroku, słuchu, węchu, smaku, dotyku.
[ 11 ] Ten sposób odbywania rekolekcji zakłada wysoki poziom wiedzy religijnej oraz rozwoju duchowego, co decyduje o tym, iż nie nadaje się do prowadzenia formacji wewnętrznej dzieci.
Zatem każdy, w początkowej fazie rozwoju religijnego, powinien korzystać z obrazów przygotowanych przez wcześniejsze pokolenia, co winno ułatwić i przyspieszyć mu drogę do medytacji, a następnie do kontemplacji. Należy jednak liczyć się z tym, że zawsze będą takie osoby, którym trzeba będzie precyzyjniej i z większym zaangażowaniem objaśniać Słowo Boże, bądź znajdujące się w kościołach obrazy.
Koniecznością staje się wyraźne rozróżnienie
obrazów prawdziwych od
obrazów zastępczych. Te ostatnie są tworzone tylko ze względu na życie w określonej wspólnocie, która jednocześnie spełnia zadania pozareligijne. Dzisiejsi nauczyciele posługują się niejednokrotnie
obrazami zastępczymi. W procesach dydaktycznych i w codziennym życiu coraz częściej spotykamy się z
symulacjami komputerowymi pewnych zjawisk. Przykładem współczesnego
obrazu zastępczego może być, np. witryna maszyny w salonie gier. Jest to obraz, w który wpatrują się godzinami nie tylko młodzi ludzie, ale i dorośli. Jest on statyczny, niekiedy animowany i choć perfekcyjny w wykonaniu, to jednak nie przenosi on praktycznie żadnych treści ponadczasowych.
[ 12 ]
Współczesnymi nośnikami
obrazu zastępczego są głównie: film panoramiczny, film tworzony przy pomocy kamer wideo, w tym również film telewizyjny. Do tych obrazów zaliczyć można grafikę użytkową, zaczynając przykładowo od malowania na porcelanie, a skończywszy na etykietach puszek do napojów. Zasada działania tych obrazów jest następująca: narzucają się one same widzowi; oddziałują bezpośrednio na zmysły, pobudzając niższe instynkty, pomijając przy tym kontrolę rozumu i woli; do odbioru tego rodzaju obrazów nie jest konieczne słowo.
[ 13 ] Obrazy zastępcze wzbudzają swego rodzaju pożądanie i przez to utrudniają właściwe poznanie osoby lub danej rzeczy. Bierny obserwator rozpoznaje ich przymioty zbyt późno albo wcale. Nakłaniają one zdecydowanie do użycia, co odróżnia je od
obrazów prawdziwych, ukierunkowanych na poznanie. W konsekwencji, częściej te ostatnie - po dokonaniu świadomego wyboru - mogą być wykorzystane do budowania Królestwa Bożego na ziemi.
Z łatwością można wskazać na jeszcze jedną cechę różniącą te obrazy. Otóż
obrazy prawdziwe powstają zawsze we wspólnocie - tzn. w Kościele. Do zbudowania
obrazu zastępczego wystarczy tylko jedna osoba posiadająca ciekawe pomysły. Obrazy te nie mają najczęściej znaczenia ponadczasowego, a ich wartość artystyczną można też określić mianem "zastępczej".
Obraz prawdziwy, przede wszystkim zaś obraz Boga, powstaje zawsze w powiązaniu ze wspólnotą. Jest to zdumiewające, że np. każdy mnich lub zakonnica samodzielnie kontempluje Byt Nieskończony, ale jego ostateczny wizerunek jest korygowany przez: spowiednika, ojca duchownego (kierownika), Tradycję i - jest to oczywiste - Urząd Nauczycielski Kościoła. Pisał już o tym św. Paweł, odnosząc się do właściwego rozumienia jedności i porządku Służby Bożej we wspólnocie (Kor 14,26-40). Jeżeli w gminie jest ktoś, kto ma dar proroctwa, a brakuje w niej kogoś, kto mógłby je tłumaczyć, to nie wolno mu prorokować. Powyższe słowa Apostoła Narodów można odnieść do budowania
obrazów prawdziwych, które stanowią pewien rodzaj proroctwa powstającego na drodze medytacji. Ten fragment
Listu do Koryntian określa jednocześnie rolę kierowników duchowych jako przedstawicieli Kościoła.
[ 14 ]
Należy zastanowić się, jak pokierować wiernymi - katechizowanymi, aby osiągnęli oni zdolność samodzielnego budowania
obrazów prawdziwych. Punktem wyjścia może stać się pokorne uznanie własnej, ludzkiej grzeszności. Jeśli bowiem człowiek twierdzi, że nie ma grzechu, jest kłamcą (1 J 1,8-10). Tam, gdzie zatraca się poczucie grzechu, pojawiają się problemy z przekazem wiary.
[ 15 ] Postawienie siebie na równi z Bogiem, nieprzyznawanie się do ludzkiej słabości jest grzechem Adama i Ewy. Po tym właśnie grzechu. prarodzice zobaczyli, że są nadzy. Zakryli to, czego się przestraszyli. Poznali grzech, ale jednocześnie zakryli
pełen - prawdziwy obraz Dziecka Bożego.
Człowiek, który uznaje swoją grzeszność, uznaje jednocześnie swoją zależność od Pana Boga. Uznając Jego wszechmoc, uznaje jednocześnie Jego obraz jako wzorcowy, a co za tym idzie, wszystkie następne odzwierciedlenia podporządkowuje Jemu. W tym miejscu otwiera się dla katechetów pole działania w duchu Nowej Ewangelizacji.
Jesteśmy odbiorcami obrazów, docierających do nas różnymi drogami. Cnota pokory może się w nas objawić, m. in. poprzez to, że staniemy się selektywnymi obserwatorami. Dużo silnej woli będzie wymagać odrzucenie tych obrazów, które sprawiają przyjemność, a wiadomo, że z gruntu są one przeciwne np. szczęściu rodzinnemu.
[ 16 ] Najważniejsze pozostanie jednak to, jakie przedstawienia graficzne stwarzamy, ponieważ właśnie pokora, leżąca u podstaw wszystkich cnót chrześcijańskich, jest podstawą budowania
prawdziwych obrazów. Próbując je z kolei zdefiniować, możemy powiedzieć, że
obraz prawdziwy w katechezie powinien spełniać przedstawione poniżej dwa wymogi:
-
religijny - posiadający odniesienie do Boga, ukazujący na przykładzie świętych łączność Kościoła pielgrzymującego z Kościołem chwalebnym;
-
dydaktyczny - powinien być poprzedzony słowem, opisem przymiotów osoby lub rzeczy, czasem ostrzeżeniem, zawsze o celu edukacyjnym, wykonanym z myślą o przekazie wiary.
Syntezą takiego spojrzenia na wizualizację naszej wiary może być symbolizm, który łączy w sobie obydwa wymienione powyżej zadania. Świat współczesny (nasza zachodnia cywilizacja oparta na wartościach chrześcijańskich) tworzy jednak, w zdecydowanej większości,
obrazy zastępcze. Coraz bardziej ucieka się w sferę wyobraźni, marzeń, a nawet antycznych mitów - chodzi tu, m.in. o książki, komiksy oraz filmy z gatunku "SF", czyli fantastyki. W obliczu tego problemu i wyzwania, zadaniem katechetów staje się budowanie takich obrazów, które kierują oczy "ku górze".
[ 17 ] "Królestwo Boże - jak powiedział św. Paweł - to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi. Starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu" (Rz 14,17-19). Nie jest więc istotne, co przyjmiemy z zewnątrz, lecz czy służy to "zbudowaniu".
Obrazy prawdziwe w katechezie, mimo że są materialne, poznane mogą służyć "zbudowaniu". Tworzą one w naszych wnętrzach harmonię, wyrażającą się w sprawiedliwości, pokoju i radości w Duchu Świętym. Budują w nas Królestwo Boże.
Ktoś może powiedzieć, że wystarczy raz wykonać katechizm, a później go tylko powielać. Jest to całkowicie błędny sposób myślenia. Moim zdaniem - a sądzę, że ten pogląd podzielają i inni - nie wystarczy stworzenie jednego "perfekcyjnego" podręcznika z
prawdziwymi obrazami, gdyż groziłoby to zamknięciem się w "getcie", a przecież wiadomo, iż wiele katechetek i katechetów uczy jednocześnie także innych przedmiotów.
[ 18 ] Rodzi się więc kolejne pytanie. Dlaczego ci sami ludzie, którzy na innych zajęciach pokazują wiele
prawdziwych obrazów, nie mieliby tego czynić na katechezie? Szczególnie zaś chodzi o to, by nie stwarzać wrażenia, że to, co realne - zarówno
obrazy prawdziwe, jak i
zastępcze - zostało w tym momencie lekcji specjalnie wyjęte z jakiegoś "muzeum".
[ 19 ]
Naprzeciw tym potrzebom wychodziła kiedyś sztuka sakralna, będąca swoistą mową, a zarazem katechezą. Współczesne przedstawienia o tematyce religijnej, w dużej mierze zatraciły ten "narracyjny" charakter. Znaleźć w nich za to można więcej subiektywizmu, określanego mianem "religijnej wizytówki" autora, niż obrazów prawdziwych.
Tymczasem
Katechizm Kościoła Katolickiego (1159-1162) stawia przed ikonografią chrześcijańską konkretne zadania. Dlatego ilustracje katechetyczne powinny być dobierane bardzo starannie.
[ 20 ] Nie chodzi tu o wezwanie do tworzenia nowej "biblii ubogich", bo przecież nasi wychowankowie nie tylko potrafią czytać, ale również sprawnie się poruszać po cyberprzestrzeni, która jest światem informacji zapisanej kodem zero-jedynkowym. Obecnie mecenat Kościoła mógłby się rozwijać w kierunku tworzenia
obrazów prawdziwych, funkcjonujących we współczesnych katechizmach jako
podręcznikach obudowanych, a także w mediach. Pozwoliłoby to z jednej strony uciec od "syndromu muzeum", a z drugiej tworzyć płaszczyznę równoważącą zalew obrazów, pochodzących ze środków masowego przekazu, jakże często wrogo nastawionych do Kościoła i samego człowieka.
Ułatwieniem tego zadania byłoby stworzenie definicji obrazów używanych w nauce religii oraz podczas katechezy (DOK 73). Chciałbym, żeby przedstawione poniżej moje osobiste przemyślenia i próby definicji, stanowiły początek szerszej dyskusji na ten temat.
Obrazem prawdziwym, czyli obrazem świętym w katechezie i nauce religii, osobiście nazywam taki obraz, który - jak wcześniej zaznaczyłem - posiada charakter religijny i jednocześnie edukacyjny. Cała jego przestrzeń posiada bezpośrednie odniesienie do Boga. Jego treść wynika z Objawienia zawartego w Piśmie św. W tym znaczeniu staje się on ikoną, która za pośrednictwem obrazu wyraża to, co Pismo św. przekazuje przy pomocy słów (KKK 1160). W tym znaczeniu obraz domaga się podobnej czci jak Pismo św. Medytacja prowadzona przy nim staje się katechezą liturgiczną: "(...) przechodząc od tego, co widzialne, do tego, co niewidzialne, od znaku do tego, co on oznacza, «od sakramentów» do misteriów" (KKK 1075). Treść takich przedstawień graficznych jest ponadczasowa, stanowi jednocześnie chrystocentryczne ukierunkowanie katechezy (KKK 1159). Do tego typu przedstawień należy zaklasyfikować również obrazy wyrażające w swej treści objawienia prywatne, a także ludzi, którzy "na obraz Boga" zostali przemienieni, "na Jego podobieństwo" oraz aniołów włączonych w misję Chrystusa (KKK 1161). Tradycja Kościoła zachowała taką tendencję przez zastosowanie w sztuce sakralnej zachodu poliptyków, a w Kościele wschodnim odpowiednio - ikonostasów. Powinien być to obraz statyczny, wymagający aktu woli ze strony widza, który umożliwiałby kontemplację. W ten bowiem sposób sam autor próbuje zabezpieczyć swe dzieło przed dominacją obrazu tak, aby jednocześnie zaakcentować rolę Pisma św. podczas jego oglądania.
W odróżnieniu od tego, obrazem zastępczym nazywam taki, który sugeruje właściwy sens życia, a także duchowe znaczenie realizacji życiowego powołania. Powinien jednocześnie odkrywać przed widzem istotę osoby i rzeczy. Ma on na celu pokazanie złożoności historii zbawienia, w której Bóg objawia się poprzez znaki czasu. Swoją zawartością powinien tworzyć fundament wartości etycznych, wskazywać na sens historii oraz funkcję religii w kulturze. Do tego rodzaju obrazów zaliczyć należy również przedstawienia z historii Kościoła, wykonane dowolną techniką. Mogą one odgrywać znaczącą rolę w nauczaniu religii w szkole. Bowiem dzięki starannie dobranym ilustracjom można ukazać bogactwo myśli człowieka: kulturę, wiedzę, co - przy jednoczesnym przekazie Ewangelii - wprowadzi dialog interdyscyplinarny (DOK 73).
Obrazy zastępcze są swoistym tłem lub komentarzem do
obrazów prawdziwych, dlatego ich liczba może być proporcjonalnie większa, niż liczba
obrazów prawdziwych i jest ona uzależniona od wieku katechizowanych oraz wybranej metody.
Obrazy zastępcze są pewnego rodzaju reportażami z życia codziennego. W związku, ze zmianami w otaczającym nas świecie zewnętrznym, będą one musiały ulegać ciągłym modyfikacjom, co jest zgodne z ukierunkowaniem katechezy na doświadczenie ludzkie.
[ 21 ]
Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że trudno jest akcentować używanie w nauce religii i katechezie jednego z tych dwóch rodzajów ilustracji, dlatego że są one komplementarne. Natomiast należy zaznaczyć, że nauka religii - prowadzona przy użyciu przeważającej ilości obrazów zastępczych - powinna doprowadzić do katechezy parafialnej opierającej się praktycznie tylko na obrazach prawdziwych.
Ponadto obrazy zastępcze odgrywają dużą rolę w nauczaniu klas młodszych, gdzie wydatnie zwiększają przyswajalność materiału. Jeśli są one na bieżąco modyfikowane, mogą też odegrać znaczącą rolę w katechizacji młodzieży. Natomiast obrazy prawdziwe, jako oparte na Biblii, mają charakter źródłowy dla katechezy, są ponadczasowe i stąd właśnie wynika ich przewaga.
Zastosowanie jasnych definicji obrazów prawdziwych i zastępczych powinno zaowocować odważniejszym wykorzystaniem obrazów dydaktycznych w katechezie. To z kolei - jak sądzę - pozwoli zaoszczędzić czas uczniów i nauczycieli, a w konsekwencji polepszy i przyspieszy przekaz wiary.