Kilka słów na temat "terminologii ewolucyjnej"
Autor: ks. Jacek Tomczyk
Artykuł archiwalny
Kiedy w 1859 roku Karol Darwin publikował swoje dzieło "O powstaniu gatunków", czynił to z mieszanymi odczuciami. Owe wątpliwości bynajmniej nie wynikały z troski o popularność czy rozgłos, wszak Darwin w tym okresie był już zaliczany do znaczących naukowców i cieszył się dużym autorytetem. Obawy Darwina wynikały raczej z poprawności samego rozumowania, słuszności wyciągniętych wniosków opartych na licznych przykładach. W liście do Charlesa Lyell’a tak napisał: "Patrzę na Pana jak na lorda nauk przyrodniczych, toteż proszę, aby Pan po przeczytaniu całości, przejrzał jeszcze raz tytuły tej części ostatniego rozdziału, w której dokonuję rekapitulacji. Z niepokojem oczekuję pańskiej oceny co do równowagi argumentów za i przeciw w mojej książce"
[ 1 ]. Wątpliwości Darwina nie zakończyły się z chwilą otrzymania pozytywnej recenzji od Lyell’a i publikacji książki.