„VERBA DOCENT…”

Zmartwychwstanie umarłych w katechezie
Autor: ks. Andrzej Dańczak
Artykuł archiwalny

1. DOGMAT JAKO POLE ZAINTERESOWANIA KATECHEZY

    Katecheza, aby stanowić spójną jedność treściową, musi obejmować całość doktryny chrześcijańskiej. Z tym jednak bywa różnie. Z pewnością większym zainteresowaniem cieszą się tematy egzystencjalne, które łatwo powiązać z odpowiednimi przeżyciami, doświadczeniami lub przemyśleniami uczniów. Generalnie, nie natrafiamy na problemy mówiąc o globalizacji, ekologii itp., zwłaszcza gdy towarzyszą temu interesujące materiały. Nie ma też tutaj szczególnego rozdźwięku u słuchaczy, jeżeli chodzi o kwestie etyczne z nimi związane. W dużej mierze jest to efektem oddziaływania mediów i pewnego społecznego klimatu. Pozostaje jednak konieczność prezentacji także ściśle doktrynalnego aspektu chrześcijaństwa. Tutaj, oczywiście, rodzi się kwestia odpowiedniego podejścia, udanej prezentacji i umiejętności zaciekawienia ucznia. Staje się to tym trudniejsze, im bardziej postępuje proces laicyzacji społeczeństwa, co sprawia, że wiele treści tradycyjnego nauczania staje się coraz bardziej abstrakcyjnych. Jednak nie tylko sekularyzacja staje się tutaj wyraźną przeszkodą. Często jest nią także proste niedostosowanie prezentowanych treści do możliwości ucznia. Czasami katecheza stanowi - po prostu - powtarzanie tego, co uczeń już wie z poprzednich lat. Istotna jest tutaj nieustanna weryfikacja tego, czy stan posiadanej wiedzy odpowiada wiekowi ucznia i czy katecheza w kwestiach doktrynalnych nie przypomina przypadkiem poruszania się po zamkniętym kole, gdzie pewne tematy pojawiają się co jakiś czas, niosąc ze sobą tę samą treść. Katecheza, w której powrót do określonej tematyki jest konieczny, musi funkcjonować na zasadzie spirali; pewne treści pojawiają się nie jednorazowo, ale powtarzają się, będąc za każdym razem omawiane na poziomie odpowiadającym zaawansowaniu uczestników. Konieczna staje się swoista reinterpretacja - nowy język, nowe spojrzenie, powiązanie z inną, posiadaną przez słuchacza wiedzą, możliwie także z innymi dziedzinami.
    Oczywiście, zawsze rodzi się pytanie o adresata katechezy. Zróżnicowanie grup zarówno pod względem zaawansowania intelektualnego, jak i religijnego jest bardzo duże. Trudno jednak nie wykorzystywać szansy, jaka się nadarza, gdy mamy do czynienia z uczniami i klasami ambitnymi. Warto w nie inwestować, bo zamęt na płaszczyźnie wiedzy religijnej jest dzisiaj bardzo duży i... będzie wzrastał.
    Konieczność takich "inwestycji" jest także postulatem teologii, która nie chce dopuścić do powstawania dwóch lub kilku stref pojmowania prawd wiary: jednej - popularnej, dostępnej dla ogółu i drugiej - ściśle teologicznej (tej "poprawnej"), będącej przywilejem jakiejś elity [ 1 ]. Nie oznacza to, że przeciętny chrześcijanin ma być koniecznie informowany lub powinien znać wszelkie nowe rozwiązania, propozycje i nowinki teologiczne. Nie znaczy to też, że teologia na poziomie uniwersyteckim nie ma kontynuować swoich poszukiwań, nieraz zaawansowanych i bardzo wąskich; wydawałoby się "nieprzydatnych" jeżeli chodzi o możliwość ich bezpośredniego, praktycznego zastosowania w wymiarze pastoralnym. Chodzi przede wszystkim o to, aby z jednej strony nie tracić powiązania z tym, co przeciętni chrześcijanie rozumieją poprzez daną prawdę wiary, nie wprowadzając takiej jej reinterpretacji, która wypaczałaby podstawowe rozumienie, a z drugiej strony, aby podstawowe rozumienie także miało szansę spokojnie rozwijać się w miarę zmiany kontekstu kulturowego, pojawiania się nowych pojęć i pytań, innej świadomości społecznej itp. Przemiany kulturowe i intelektualne w społeczeństwach wysoko rozwiniętych w ostatnich kilkudziesięciu latach są bardzo znaczące. "Skok" w świadomości pojedynczego człowieka, z jakim mieliśmy do czynienia w XX wieku, nie ma swojego odpowiednika w przeszłości.

2. ESCHATOLOGIA W KATECHEZIE

    Eschatologia jest na pewno tym wymiarem w katechezie, w którym zainteresowanie ucznia można zdobyć znacznie łatwiej niż podczas omawiania wielu innych dziedzin. Mamy tutaj do czynienia z zainteresowaniem związanym z jednym z podstawowych pytań człowieka, dotyczącym tego co "potem", z tym, co wykracza poza granicę śmierci. Z jednej strony, katecheza powinna zaspokoić ciekawość człowieka w tej kwestii. Jest to więc tematyka obowiązkowa. Istnieje ponadto szansa ukazania bogactwa doktryny chrześcijańskiej oraz jej silnego związku z naturą człowieka. Nadzieja chrześcijańska oparta na Objawieniu, świadectwie dwóch tysiącleci i na naturze człowieka może być silnym elementem w zestawieniu z baśniowymi - niejednokrotnie - propozycjami religii wschodnich czy New Age. W tym sensie doktryna chrześcijańska jest racjonalistyczna, dająca się powiązać z faktem, kim człowiek jest dzisiaj, z tym, w jaki sposób przeżywa swoje człowieczeństwo i gdzie oczekuje swojego spełnienia oraz tego, czego owo spełnienie ma dotyczy [ 2 ]. Z drugiej strony, tematyki eschatologicznej nie należy unikać, aby nie stwarzać uczniom przestrzeni do jej mitologizowania. Nieobecność eschatologii jest bezpośrednio związana z możliwością potraktowania chrześcijańskich danych doktrynalnych w tej dziedzinie jako mniejszego lub większego przybliżenia, które na płaszczyźnie praktycznej przekłada się na mentalność typu: "Kto to tam wie, co będzie po śmierci" itp [ 3 ].

3. KŁOPOTY ZE ZMARTWYCHWSTANIEM

    Jednym z tematów bardzo podatnych na mitologizację jest kwestia zmartwychwstania umarłych. Budziła ona zdziwienie i zgorszenie starożytnych, gdy stykali się z orędziem chrześcijańskim [ 4 ]; dzisiaj może budzić zdziwienie, niedowierzanie, ale także rodzić pytanie bardziej zasadnicze - pytanie o cel zmartwychwstania. Paradoksalnie, zmartwychwstanie może uchodzić za zbyteczne w całości doktryny chrześcijańskiej przy niedokładnym zrozumieniu jego istoty. O wierze w zmartwychwstanie ciała/umarłych dziecko słyszy od najmłodszych lat - jest ono zawarte w Credo. Po dotarciu do określonego wieku pojawiają się jednak problemy. W najgorszym wypadku doktryna zmartwychwstania traktowana jest mitologicznie i wówczas praktycznie nie następuje żadna refleksja. Zdecydowanie lepiej, gdy pojawia się "święte zdziwienie" wobec prawdy o zmartwychwstaniu jako pewnej, "dodatkowej konieczności". I jest to postawa o tyle uzasadniona, że zmarłych traktujemy przecież jako już żyjących w innym świecie. Niejednokrotnie powtarza się dziecku, że "dziadek jest u Pana Jezusa". Po co więc jeszcze zmartwychwstanie, gdy nie jest to praktycznie zmartwychwstanie umarłych, ale - paradoksalnie - zmartwychwstanie żywych.
    Kolejna kwestia dotyczy sceny zmartwychwstania. Ikonografia, którą znamy, a która towarzyszyła chrześcijaństwu przez większość trwania jego historii, nie ułatwia zadania w żadnej mierze, ukazując zmartwychwstanie najczęściej jako wydobycie się z grobów nieodzianych ciał ludzi. Po co człowiekowi ciało, skoro po śmierci i bez ciała z powodzeniem żyje, a nawet skutecznie wstawia się za nami, przebywając w bezpośredniej bliskości Boga? Trzeba tutaj zauważyć, że i tradycja, na pierwszy rzut oka, nie ułatwia nam zadania, gdyż już wczesna literatura chrześcijańska ujmowała zmartwychwstanie bardzo naturalistycznie - jako wskrzeszenie konkretnego ciała, w którym aktualnie żyjemy [ 5 ].
    Rodzi to kolejne nierozwiązywalne kwestie, na co od dawna zwraca się uwagę - wiadomo, na przykład, że co około siedem lat większość naszych komórek zostaje zastąpiona przez nowe. Podobnie, biorąc pod uwagę obieg pierwiastków w przyrodzie, trudno mówić o możliwości przyszłej rekonstrukcji organizmu - jego dzisiejsze elementy mogą stać się częścią innego organizmu. Rodzi to pytanie o sens mówienia o zmartwychwstaniu w kategoriach ściśle rozumianej, fizycznej tożsamości ciała człowieka na ziemi i ciała zmartwychwstałego.
    Oczywiście, problemy ze zmartwychwstaniem nie powstały w dobie współczesnej. Wiele pytań zadawali sobie już i Ojcowie Kościoła, i teolodzy późniejszych wieków. Można tylko wspomnieć, że dbałość o precyzję w zachodniej teologii doprowadziła nawet do ustalenia cech, jakimi będzie się charakteryzowało zmartwychwstałe ciało - jego wieku, sposobu przemieszczania się, odporności na doświadczenie bólu itd. Swoista fenomenologia została opracowana stosunkowo szczegółowo. Dzisiaj ten okres mamy już za sobą [ 6 ].

4. POCHODZENIE WIARY W ZMARTWYCHWSTANIE

    Jak rozumieć i mówić o zmartwychwstaniu? Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że jako pojęcie zmartwychwstanie nie zawsze oznaczało tę samą treść. Wiara w zmartwychwstanie nie pojawia się w tradycji biblijnej ani na samym początku, ani też od razu w formie, jaką znamy dzisiaj. Ciekawa jest sama geneza wiary w zmartwychwstanie, jaka poprzedziła chrześcijaństwo. Jej znajomość częściowo rzuca światło na dzisiejsze możliwości zrozumienia i przedstawienia tego artykułu wiary. Sama idea zmartwychwstania wywodzi się z judaizmu i jako taka nie występuje w innych religiach.
    Myśl o zmartwychwstaniu pojawiła się w literaturze prorockiej Starego Testamentu [ 7 ]. Początkowo idea powstawania ciała z grobów posiadała charakter symboliczny i nie była związana z losem jednostki. Tłem jej pojawienia się jest okres niewoli babilońskiej, rozumianej jako nieszczęśliwa konsekwencja nieposłuszeństwa Izraela wobec zawartego z Jahwe przymierza. Niewola była rzeczywistym dramatem religijnym i kulturowym. Sytuacja Narodu Wybranego na wygnaniu jest porównywalna z sytuacją człowieka umarłego - nie ma w nim tchnienia życia, jego egzystencję można utożsamić z życiem cieni. Dlatego tylko nowa interwencja Jahwe, który zawsze pozostaje wierny wobec swojego narodu, jest w stanie dodać wiary i otuchy Izraelowi. Nie przypadkowo prorocy działający w tym czasie zwiastowali nowe dzieło zbawcze Boga wobec Izraela. Jeżeli na wygnaniu Izrael był jakby umarły, nowość działania Bożego miała polegać na przywróceniu Narodowi Wybranemu życia, co konkretnie oznaczało powrót z niewoli. Właśnie dla przedstawienia nadziei Izraela prorocy posługiwali się metaforą wskrzeszenia, zmartwychwstania. Myśl ta nie miała jeszcze charakteru eschatologicznego, posiadała tylko wartość przenośni [ 8 ]. Mamy jednak do czynienia z początkiem pewnej idei, z obrazem podnoszenia się z grobu, powstawania "z martwych". Mowa o podnoszeniu zmarłego występuje po raz pierwszy u Ozeasza (6, 13). Najbardziej ekspresyjna scena znajduje się natomiast u proroka Ezechiela:
    "Potem spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny. Była ona pełna kości. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe. I rzekł do mnie: »Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?« Odpowiedziałem: »Panie Boże, Ty to wiesz«. Wtedy rzekł On do mnie: »Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana!« Tak mówi Pan Bóg: »Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan«. (...) I rzekł do mnie: »Synu człowieczy, kości te to cały dom Izraela. Oto mówią oni: Wyschły kości nasze, minęła nadzieja nasza, już po nas«. Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam" - wyrocznia Pana Boga" (Ez 37, 16.11-14).
    W pewnym momencie jednak metafora zmartwychwstania przestaje być tylko metaforą. Przekształca się natomiast w rzeczywisty i precyzyjny termin eschatologiczny, który wyraża nadzieję Izraela w terminologii realnego powstania umarłych. Dzieje się tak w II w. przed Chrystusem w Księdze Daniela. Kontekstem jest panowanie Antiocha IV Epifanesa - czas, gdy Izrael doświadczył szczególnego upokorzenia jako naród i gdy zginęło wielu bojowników o wolność:
    "W owych czasach wystąpi Michał, wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu. Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze" (Dn 12, 13).
    Tekst ma dodać otuchy uciemiężonemu Izraelowi. Sprawiedliwi powstaną do życia wiecznego. Niesprawiedliwi zostaną ukarani; kara będzie dotyczyć także ich ciał - całości egzystencji. Poza tym zmartwychwstanie będzie znakiem najwyższej potęgi Boga i jego zwycięstwa nad wszystkimi siłami Jemu przeciwnymi. W pewien sposób zmartwychwstanie staje się kodem, który oznacza wieczne panowanie Boga, zawsze wiernego, który prowadzi historię do zaplanowanego przez siebie spełnienia [ 9 ].
    Najbardziej wyraziście idea zmartwychwstania występuje w Drugiej Księdze Machabejskiej. Tam zmartwychwstanie oznacza ostateczną przyszłość, jaką Bóg oferuje człowiekowi. Chronologicznie 2Mch sytuuje się w końcowym okresie powstawania ksiąg Starego Testamentu. Tłem jej narodzin jest polityczna zależność Palestyny od władców hellenistycznych i towarzyszące temu okrucieństwo Greków, którego apogeum przypada na panowanie Antiocha IV Epifanesa. W takim kontekście mamy do czynienia ze świadectwem zmartwychwstania. Idea jako taka jest efektem długiego rozwoju, jaki towarzyszył religii hebrajskiej. Nadzieja pokładana w Bogu, do którego należy przyszłość, znajduje swój wyraz w przekonaniu, że może On również przezwyciężyć śmierć. Trzeba tutaj dodać, że myśl ta stanowi wzbogacenie wcześniejszych przekonań żydowskich, które były skoncentrowane na odpłacie po śmierci udzielanej pojedynczemu człowiekowi.
    W 2Mch aresztowaniu siedmiu braci towarzyszą tortury, jako rezultat odmowy spożywania potraw nakazanych przez Antiocha IV. Motywem wytrwania była właśnie wiara w zmartwychwstanie. Drugi i czwarty z braci w ten sposób świadczą o swojej wierze:
    "W chwili, gdy oddawał ostatnie tchnienie, powiedział: »Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego«. (...) Konając tak powiedział: »Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni. Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia«" (2Mch 7, 9.14).
    Końcowe słowa matki czytelnie ujmują podstawy, na których opiera się wiara w zmartwychwstanie:
    "Pełna szlachetnych myśli, zagrzewając swoje kobiece usposobienie męską odwagą, każdego z nich upominała w ojczystym języku. Mówiła do nich: »Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie sobą teraz dla Jego praw«" (2Mch 7, 21-23).
    Źródłem przekonania o zmartwychwstaniu jest niezachwiana wiara w stwórczą władzę Boga (por. w. 28) i w Jego wierność wobec zawartego przymierza (por. w. 6). Śmierć pojawia się w tym przypadku za sprawą króla Antiocha; nie jest elementem planu Boga. Zmartwychwstanie stanowi poświadczenie dekretu życia ze strony Tego, który jest Panem całego stworzenia. Nie przypadkowo przyszłe zmartwychwstanie ma dotyczyć tylko wiernych i sprawiedliwych lub męczenników za wiarę. Nie znajdujemy tutaj żadnych szczegółów na temat tego, kiedy ono nastąpi (w odległej przyszłości) ani jak dokładnie mamy je sobie wyobrażać. Będzie to najprawdopodobniej moment odrodzenia narodu [ 10 ].
    Już krótkie spojrzenie na historię doktryny pozwala zobaczyć, że rozwijała się ona stopniowo, oraz zrozumieć tło, a zatem i kontekst kształtowania się chrześcijańskiego rozumienia zmartwychwstania.

5. ZMARTWYCHWSTANIE UMARŁYCH W DOKTRYNIE CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

    Resurrectio mortuorum fiducia christianorumilla credentes sumus [ 11 ] ("Zmartwychwstanie umarłych jest nadzieją chrześcijan; my właśnie w nie wierzymy") - pisał Tertulian w II wieku o zmartwychwstaniu i o tożsamości chrześcijan. Począwszy od spotkania św. Pawła ze słuchaczami na ateńskim Areopagu (Dz 17, 16-34) rozpoczęła się droga niezrozumienia pomiędzy światem greckim a chrześcijanami jeżeli chodzi o zmartwychwstanie [ 12 ]. Dla przedstawicieli tego pierwszego doktryna ponownego ożywiania ciała i jego uczestnictwa w nagrodzie (lub karze) była niepojęta, ale poza tym mogła wydawać się także całkowicie niepotrzebna. Element cielesny w człowieku był wymiarem przejściowym, rzeczywistym "więzieniem duszy"; a właśnie ta ostatnia była podmiotem, który uczestniczył w życiu pozagrobowym. Problem tkwił jednak w tym, że dla chrześcijan była to zawsze centralna prawda wiary. Zmartwychwstanie Chrystusa jest wydarzeniem rozpoczynającym zbawczy łańcuch, w którym uczestniczą wszyscy należący do Chrystusa. "Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie" (Rz 6, 5). "(...) W Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, którzy należą do Chrystusa w czasie Jego przyjścia" (1Kor 15, 22-23).
    Zmartwychwstanie Jezusa było wielkim finałem zbawienia przyniesionego przez Niego, poprzez które potwierdził On swoje ostateczne zwycięstwo nad grzechem i wynikającą z niego śmiercią. Ten, który oddał wszystko, co człowiek posiada - swoje życie - dla naszego zbawienia, pozornie przegrywając ze złem, okazał się Tym, który posiadał władzę nad śmiercią i nad całym kosmosem. "Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani" (Ap 1, 17-18).
    Dla Kościoła zmartwychwstanie było przedmiotem nadziei - podstawowej nadziei dla człowieka, który szuka zakotwiczenia poza tym, co widzialne i wymierne. Do dzisiaj obrzędy pogrzebowe wręcz przesycone są elementami mówiącymi o zmartwychwstaniu, które jawi się jako podstawowa nadzieja w obliczu śmierci [ 13 ]. Zmartwychwstanie ukazuje, że Bóg jest wierny swojemu stworzeniu. Człowiek zostaje odkupiony we wszystkich wymiarach swojej egzystencji. Ciało i duch - na nowo zjednoczone - staną się uczestnikami nowego świata i wiecznego życia. Bóg doprowadzi przy końcu czasów swoje dzieło do oczekiwanego i zaplanowanego finału. Zmartwychwstanie zawarte w myśli Nowego Testamentu i doktrynie pierwszych wieków nie było jednym z elementów doktrynalnych, ale centrum, wokół którego skupiała się nadzieja. Wielki finał końca historii i przyjścia Chrystusa był momentem oczekiwanego, ostatecznego przewartościowania całej rzeczywistości - niepodzielnego zapanowania Chrystusa, a wraz z Nim i człowieka wyrwanego z mocy grzechu i śmierci, osiągającego swoje przeznaczenie w nowym świecie, w bliskości z Jezusem (1Tes 4,17).

6. POWRÓT DO MYŚLI O ZMARTWYCHWSTANIU W DZISIEJSZEJ TEOLOGII

    Prawda wiary o zmartwychwstaniu, choć zawsze obecna w nauczaniu Kościoła, praktycznie zajmowała różne miejsce w świadomości wiernych i w nauczaniu. Od schyłku średniowiecza mamy do czynienia z powolną, ale postępującą marginalizacją mówienia o zmartwychwstaniu. Z wolna staje się ono de facto elementem coraz mniej istotnym doktrynalnie; pewnym dodatkiem do sytuacji człowieka, która nastąpi przy końcu czasów. Tak rozumiane zmartwychwstanie z trudem łączyło się z tematem nadziei, jeszcze trudniej można było ukazać jego centralny charakter wobec wielu innych prawd wiary.
    Teologia współczesna bardzo żywo powróciła do myśli o zmartwychwstaniu. Kontekstem tego powrotu nie jest tylko zainteresowanie eschatologią samą w sobie, ale przede wszystkim jej szerokim kontekstem, który zawiera w sobie dopełnienie tajemnicy człowieka. Zmartwychwstanie człowieka/ciała/umarłych nie jest już jednym z odległych wydarzeń czasów końca, ale wydarzeniem, które wyraża prawdę o człowieku. Mówienie o ostatecznym powołaniu człowieka wywołuje temat zmartwychwstania jako centralny [ 14 ].
    Myślenie teologiczne już od dłuższego czasu jest oparte przede wszystkim na procesie historiozbawczym, a finał dziejów, w który wpisany jest także finał ludzkości, przesunął się, jeśli chodzi o wagę problemu, z dalekiego końca w samo centrum. Nie można mówić o człowieku i o świecie bez odniesienia do ostatecznego planu, jaki Bóg wobec nich zamierzył i który kiedyś doprowadzi do końca. Zbawienie nie jest czymś wyłącznie indywidualnym, ale zbawieniem ludzkości i świata, w jakim ona żyje. Zmartwychwstanie jest ostatnim wielkim dziełem Boga w stosunku do ludzkości i świata. Pokazuje Jego potęgę, a jednocześnie zapoczątkowuje pełne panowanie Jego Królestwa. Jest wydarzeniem stojącym na przeciwległym biegunie w stosunku do dzieła stworzenia, nie będąc jednak w opozycji wobec niego, ale sytuując się na linii kontynuacji i dopełnienia. Nad całością stworzenia zabrzmi kiedyś ostatnie słowo Boga, podobnie jak kiedyś wypowiedział swoje pierwsze słowo w stosunku do stworzenia - słowo stwórcze. Całość dziejów zmierza ku określonego końcowi, ku dopełnieniu i w ten ruch ku pełni jest włączone także życie każdego pojedynczego człowieka [ 15 ].
    Pozostaje jednak wrażenie, że wymiar praktyczny zatrzymał się na dawnym status quo, który umieszczał zmartwychwstanie daleko od tematyki mogącej zainteresować wiernych. Chyba i obecnie znajduje się ono nieco na uboczu, pozostając w niszy niezrozumienia i niedowartościowania.
    Jak myśleć i mówić o zmartwychwstaniu, aby nie było ono traktowane jako mityczne wydarzenie, o którym niewiele wiemy i którego zachowania w ramach korpusu artykułów wiary wymaga jedynie kościelna ortodoksja?

7. NOWY TESTAMENT NIEWIELE MÓWI O SZCZEGÓŁACH

    Punktem wyjścia niektórych rozważań związanych z charakterem zmartwychwstałego ciała są odwołania do spotkań ze zmartwychwstałym Chrystusem.
    Zmartwychwstanie Chrystusa wobec zmartwychwstania człowieka [ 16 ] nie oznacza dosłownej fenomenologicznej identyczności naszego ciała zmartwychwstałego z ciałem Chrystusa, takim, jakiego doświadczali uczniowie w spotkaniach popaschalnych. Nieraz przy próbie opisania tego "jak będzie", wykorzystuje się opisy popaschalnego Jezusa jako dokładny model cielesności zmartwychwstania. Jest to zabieg o bardzo wątpliwej poprawności.
    Po pierwsze, zmartwychwstanie Jezusa jest dla nas całkowicie nieuchwytne. Nie posiadamy świadków, nie posiadamy żadnego zapisu tego, co wydarzyło się w noc zmartwychwstania ze zjawiskowego punktu widzenia. To ważna uwaga, gdyż uwalnia nas od konieczności mówienia o zwykłym powstaniu ciała Jezusa z grobu [ 17 ].
    Po drugie, Chrystus popaschalny, ukazujący się swoim uczniom, staje się obecny wobec tych, którzy żyją w rzeczywistości ziemskiej, która nie uległa zmianie. Jest to Chrystus zmartwychwstania, Chrystus ze świata zmartwychwstania, ale wchodzi on w rzeczywistość tego świata i tutaj ma zostać rozpoznany i zrozumiały. W jakiś sposób trzeba mówić o "dostosowaniu się" ze strony Chrystusa do rzeczywistości, w której ma być doświadczony.
    Po trzecie, i jest to zapewne najważniejsza uwaga, opisy spotkań z Chrystusem zmartwychwstałym mają przede wszystkim na celu ukazanie łączności, tożsamości Napotkanego Człowieka z Chrystusem, którego znali. Odmienność i podobieństwo to dwa bieguny, które są obecne w opowiadaniach o popaschalnych spotkaniach. Jezus często nie zostaje rozpoznany przez swoich bliskich, po czym zwykle ma miejsce wydarzenie, gest, dzięki któremu następuje identyfikacja [ 18 ]. Spotkania popaschalne, w których widoczny jest powyższy schemat to: Łk 24, 13-35 (droga i wydarzenie w Emaus), Łk 24, 36-43 i J 20, 19-29 (wieczernik), J 20, 11-18 (spotkanie z Marią Magdaleną), J 21, 1-13 (cudowny połów ryb i posiłek). Zwrócić trzeba tutaj uwagę na dwie szczególne rzeczy. Po pierwsze, po swoim zmartwychwstaniu Jezus nie ukazuje się już tłumom [ 19 ]. Jego spotkania dotyczą tylko bliskiego grona osób, które znały go bardzo dobrze. Jezus nie naucza już niczego. Mają miejsce jedynie pełne symboliki spotkania, gesty, słowa, polecenia dokonane w obliczu najbliższych przyjaciół. Chrystus przede wszystkim potwierdza wobec nich swoją tożsamość. Czyni to np. poprzez słowo - Maria Magdalena rozpoznaje go po głosie. Uwiarygodnienie następuje także poprzez ukazanie ran, a także przez posiłki (łamanie chleba, spożywanie chleba i ryb, cudowny połów), będące nawiązaniem do - również symbolicznych - wydarzeń przedpaschalnych. Pewne nawiązanie widać także u Mk 16, 911, w którym to fragmencie Jezus wyrzuca z Marii Magdaleny siedem złych duchów (nawiązanie do licznych uzdrowień i uwolnień z okresu przedpaschalnego). Jezus nie jest duchem, zjawą, iluzją - jest prawdziwy i naprawdę żywy. Nieznajomy to rzeczywiście Jezus, taki, jakiego znali uczniowie przed śmiercią [ 20 ].
    Nie ma więc szczególnego sensu powoływanie się na fakt, iż jadł np. rybę (to niekiedy ulubiony motyw w próbie opisywania ciała zmartwychwstałego - "było materialne w taki sposób, iż mógł jeść"; kierując się dalej tą logiką, można np. zapytać, czy odczuwał głód itd.), aby mówić o pewnym podobieństwie ciała zmartwychwstałego do ziemskiego. Podobnie to, iż woła Marię po imieniu, nie oznacza, że mowa, jaką znamy, będzie w przyszłym świecie elementem komunikacji. Prawdy, które chce się wyciągać z opisów, prowadzą do absurdu. Owszem, Nowy Testament chce ukazać, że Jezus, jakiego spotykają uczniowie, nie jest jakąś subiektywną zjawą, że jest Tym, którego znali. Wielki znak, jakim jest cielesność Jezusa zmartwychwstałego (jakże jednak odmienna od tej, którą znali uczniowie) stanowi wskazanie na identyczność, tożsamość. Cielesność jest znakiem ciągłości. Zawiera ona w sobie nie tylko konkretną formę materialną, ale nawiązanie do całej historii osoby (por. widoczne rany chwalebnego ciała Jezusa). Nie ma zmartwychwstania Chrystusa, które byłoby tylko duchowe. Czysta duchowość zmartwychwstania stanowiłaby rozerwanie więzi z historycznym Jezusem, z Jezusem, którego uczniowie znali. Ukazanie się Jezusa miało zdopingować ich do działania i do misji [ 21 ]. Wszystkie teksty mówią jednoznacznie: Chrystus naprawdę zmartwychwstał, Jego zmartwychwstanie nie jest odseparowane od materialności tego świata i jest to ten sam Jezus, którego znali. Objawienia się Jezusa posiadają jednak charakter znaku. Mówienie o niektórych funkcjach charakterystycznych dla sytuacji tego świata wyklucza sam Nowy Testament (por. Mk 12, 25). Świat zmartwychwstania jest światem nieprzystawalnym do naszego.
    Podobieństwo zmartwychwstania człowieka do zmartwychwstania Jezusa nie musi polegać na dokładnym fizycznym odwzorowaniu. Poza tym, zmartwychwstanie Jezusa posiadało charakter znaku w jeszcze jednym aspekcie - zwycięstwa nad śmiercią. Jest ono świadectwem czytelnym dla wszystkich, że w przypadku Chrystusa "coś przytrafiło się śmierci" [ 22 ]. Wyjście z grobu i ukazanie tożsamości ciała zmartwychwstałego z poprzednim - ziemskim, ukrzyżowanym jest dobitnym znakiem, że mechanizm, od którego ludzkość nie znała wyjątku, w przypadku Jezusa Chrystusa okazał się pozbawiony mocy i aktualności. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że relacje Nowego Testamentu mówią o wymiarze chwały, uwielbienia zmartwychwstałego Jezusa.
    Jeżeli chodzi o zmartwychwstanie człowieka, trzeba zauważyć, że Nowy Testament nie stawia sobie pytania dotyczącego fenomenologii tego wydarzenia w takim stopniu, w jakim interesuje to dzisiejszego człowieka. Opisy, jakie posiadamy, są opisami przede wszystkim teologicznymi.
    "Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne - powstaje chwalebne; sieje się słabe - powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe - powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie, powstanie też ciało niebieskie. Tak też jest napisane: Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi - ziemski, drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego. Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne" (1Kor 15, 42-50).
    Jednak Nowy Testament mówi o zmartwychwstaniu, a nie o daniu (zupełnie) nowego ciała. Trudność fenomenologicznego opisu "nie znosi" mówienia o ciągłości pomiędzy sytuacją przed i po zmartwychwstaniu.

10. ZMARTWYCHWSTANIE UMARŁYCH A KONIEC CZASÓW

    Przegramy, jeżeli będziemy chcieli dokonać ilustracji zmartwychwstania poprzez schemat powstania ciał z grobów. Nie odpowiada on ani istocie myśli nowotestamentalnej, ani mentalności dzisiejszego człowieka (ta ostatnia reguła nie zawsze jest - oczywiście - wiążąca). Wszelkie naturalistyczne próby zrozumienia zmartwychwstania powodują, że cofamy się do etapu międzytestamentalnej apokaliptyki. Zmartwychwstanie chrześcijańskie nie jest prostym przywróceniem do życia ciała, które spoczywa w grobie.
    Również jakiekolwiek spekulacje na temat tego, jakie fizycznie będzie owo ciało, są skazane na niepowodzenie z prostej przyczyny: nie posiadamy na ten temat wiążących danych. Fenomenologiczne rozważania dotyczące charakteru ciał zmartwychwstałych były raczej postulatami opartymi na mentalności epoki. Nieporozumienie powstanie także wtedy, gdy będziemy usiłowali zrozumieć zmartwychwstanie jako wydarzenie, które dotyczy tylko i wyłącznie jednostki, i jest analizowane w oderwaniu od zmartwychwstania innych, od samego wydarzenia końca czasów, któremu towarzyszy.
    Nowy Testament wyraża się o ciele zmartwychwstałym w słowach pełnych chwały. Jest to koniec procesu zbawienia człowieka. Zbawieniu podlega człowiek we wszystkich swoich wymiarach, a więc także w wymiarze materii, która go tworzy. W opisach Nowego Testamentu nie chodzi jednak o fenomenologię, ale o informacje teologiczne związane z ostatecznym przemienieniem człowieka.
    Wyjaśnienie zdecydowanie należy rozpocząć od samego wydarzenia końca czasów. Niejednokrotnie wyobrażamy sobie koniec historii, paruzję Chrystusa jako pewien zaplanowany i gotowy scenariusz, który będzie się dział po/przy końcu czasów. W dawnej teologii omawiano nawet znaki przyjścia Chrystusa, które miały Go zapowiadać (głoszenie Ewangelii na całym świecie, nawrócenie Żydów, znaki w naturze). I tak kolejno miałyby nastąpić: powrót Chrystusa (paruzja), wskrzeszenie ciał/umarłych, sąd ostateczny. Ten finalny scenariusz miałby się składać z poszczególnych wydarzeń z góry przez Boga zaplanowanych i zapowiedzianych w Nowym Testamencie. Dodać należałoby także odpowiednią scenerię. Najpewniej byłby to apokaliptyczny moment grozy, towarzyszący zagładzie świata.
    Bóg jednak nie będzie realizował żadnego scenariusza wydarzeń. Koniec czasów to nie jednoaktowy dramat, w którym nastąpią po sobie poszczególne sceny lub odsłony. Wszystkie wydarzenia, o których mówi Nowy Testament, chcemy raczej widzieć dzisiaj jako dokonujące się jednocześnie, a jeszcze precyzyjniej: jako aspekty (różny sposób mówienia o momencie/czasie końca). Będą to nie przesuwające się po sobie poszczególne wydarzenia scenariusza, ale przede wszystkim zmartwychwstały, uwielbiony Jezus, który pojawi się we wcześniej niedoświadczonej bliskości i bezpośredniości (paruzja), i niejako automatycznie, wywołując określone skutki zbawcze. Paruzja to przemieniona, niedoświadczona przez nas wcześniej, bliskość Chrystusa, który wypełni sobą całą rzeczywistość. Ta obecność będzie oznaczać dla nas zupełnie nową relację z Nim. Będzie jednocześnie końcem historii, końcem całego dzieła zbawienia, a my zjednoczymy się z Bogiem. Opisy Nowego Testamentu, na których budujemy nasze wyobrażenia, są jedynie opisami określonego gatunku literackiego - przede wszystkim apokaliptyki [ 23 ]. Nie są scenariuszem.
    Zmartwychwstanie nie odbędzie się w atmosferze grozy. Nie będzie żadnych niesamowitych wydarzeń, ale początek wspólnoty z Bogiem, której intensywność jest dla nas niewyobrażalna. Początek nowej relacji z Bogiem niesie w sobie treści, które - jako ludzie - tradycyjnie dzielimy na poszczególne wydarzenia. Dzisiaj nie chcemy już dłużej dzielić czasów końca na "sekcje". Nie ma takiej potrzeby, gdyż to nie Bóg planuje pewne zdarzenia; to On sam przychodzi. Bóg sam, w Chrystusie, jest wydarzeniem końca. Ten bliski wobec wszystkich i każdego Chrystus (paruzja) jest zakończeniem i spełnieniem historii (koniec świata). Jest On jednocześnie tym, w którym wszystkie wątki historii stają się ostatecznie jasne i czytelne. Chrystus całkowicie przemienia postać tego świata łącznie z jego wymiarem materialnym, wprowadzając nową relację pomiędzy materię i ducha (zmartwychwstanie umarłych, przemiana świata).
    Nie można mówić o zmartwychwstaniu w oderwaniu od tajemnicy końca. Ono jest jej aspektem. Nieznana i niedoświadczona wcześniej przez nikogo bliskość Chrystusa niesie odnowienie wszystkiego, zakończenie historii, która była między innymi historią zła, i powstanie nowego świata.

11. ŚWIAT PRZEMIENIONY

    Ważne jest widzenie zmartwychwstania, szczególnie w łączności z tematem przemiany świata. Już Ojcowie Kościoła zaznaczali, że człowiek to swoisty mikrokosmos, łączący w sobie to, co w wymiarze całego kosmosu należy do sfery materii i to, co jest duchowe [ 24 ]. Należy wziąć także pod uwagę sposób, w jaki rozumiemy dzisiaj materialny wymiar człowieka. Nie ogranicza się on tylko do ściśle fizycznej płaszczyzny samego ciała. Wymiar materialny sięga o wiele dalej. Żyjemy w konkretnym materialnym świecie, który nie tylko jest tłem naszej egzystencji, ale w aktywny sposób wpływa na wszystko, co jest ludzkim działaniem, zachowaniem, sposobem bycia. Nasze relacje z otaczającym nas ze wszystkich stron materialnym światem tworzą nasze człowieczeństwo. Dlatego myśl o zmartwychwstaniu nie może być oddzielana od kwestii przemiany świata materialnego. Bóg przy końcu czasów przemieni stworzony przez siebie świat (nie będzie go niszczył) w zupełnie nową rzeczywistość. Przejście do życia wiecznego nie będzie oznaczało oderwania od świata, ale życie właśnie w świecie przemienionym. Przemieniona zostanie materia, która tworzy cały ogarniający nas kosmos i która współtworzy nas. Życie w świecie dla nas zupełnie niewyobrażalnym będzie oznaczać egzystencję, w której materia zaznaczy również swój udział. Pytania "jak to będzie wyglądało" lub "jak mamy sobie to wyobrazić" nie mają odpowiedzi, ponieważ nie posiadamy na ten temat żadnych danych. Znamy jedną, jedyną formę relacji pomiędzy duchem a materią - tę, która tworzy nas. Ta jedyna znana nam forma relacji jest zawsze dla nas punktem odniesienia. Powoduje jednak, że mówienie o innej, nowej formie tejże relacji wykracza poza nasze możliwości. J. Ratzinger używa w tym miejscu terminu "realizm pneumatyczny" [ 25 ] - cała rzeczywistość zostanie poddana nowemu prawu Ducha. To, co jest, nie przestanie jednak istnieć i nie straci swojej tożsamości. Widzimy, jak bardzo odbiega to od dawnego rozumienia zmartwychwstania ujmowanego jako powstanie, wydobycie się z grobów.
    Nie ma więc sensu, w oparciu o skromne dane, które posiadamy, zastanawiać się szczegółowo nad przymiotami ciała zmartwychwstałego. Będziemy żyli w świecie przemienionym, w którym w nowy sposób obecny będzie również wymiar materialny.
    Dzisiaj nie przywiązujemy już tak wielkiej wagi do dosłownego rozumienia wyrażenia: "zmartwychwstanie ciała". W świetle pogłębionej refleksji nad tekstami Nowego Testamentu jego treść odbiega od żydowskich wyobrażeń na ten temat, choć pozostało samo wyrażenie. Mówienie o zmartwychwstaniu jest pewnym kodem, który tak naprawdę może być wymiennie stosowany z innymi pojęciami, takimi jak "koniec czasów", "powtórne przyjście Chrystusa". Oznacza, po prostu, doprowadzenie do ostatecznego finału całego procesu zbawienia [ 26 ]. Dla pojedynczego człowieka i całej ludzkości zmartwychwstanie będzie więc zapoczątkowaniem egzystencji w nowym (odnowionym) świecie.

12. JAKIE INNE TREŚCI NIESIE ZE SOBĄ ZMARTWYCHWSTANIE

    Termin zmartwychwstanie podkreśla dar życia. Życie wg myśli biblijnej było najcenniejszym darem, jaki Bóg ofiarował człowiekowi. Początkowo myśl ta związana była tylko z życiem doczesnym. Życie, dostatek, zdrowie były w starym Testamencie znakiem Bożego błogosławieństwa. Z czasem, gdy idea szeolu stawała się coraz bardziej wyrażeniem kontynuacji życia po śmierci, dopuszczając nawet odpłatę, zmartwychwstanie jawiło się jako pełny powrót do życia - takiego, jakie zostało przerwane przez śmierć. Chrześcijańska idea zmartwychwstania, wykorzystując akcent położony na przemianę, uwielbienie, prowadzi do znacznie głębszego rozumienia tego terminu. Używa jednak tej samej terminologii - związanej z darem życia. Jest to nadal największy Boży dar. Jego znaczenie przesuwa się teraz poza granicę śmierci i oznacza życie, które w rozumieniu chrześcijańskim jest pełnią - ostateczną przemianą tego, co ziemskie w wymiarze chwały, a co ostatecznie możliwe jest dopiero po zakończeniu biegu historii i finalnym dopełnieniu przez Boga całej rzeczywistości [ 27 ].
    Z darem życia kojarzy się bezpośrednio pokonanie śmierci i związanego z nią grzechu. Użycie wyrażeń podkreślających przywrócenie życia, służy nadal do przekazania myśli o całkowitym zwycięstwie nad śmiercią. Stąd też dominująca w Nowym Testamencie wizja powszechnego zmartwychwstania [ 28 ].
    Tutaj także sytuuje się powiązanie zmartwychwstania przy końcu czasów ze zmartwychwstaniem Jezusa. Nowy Testament mówi o zbawieniu, używając terminu zmartwychwstanie. Trudno nie dostrzec analogii z pierwszym zmartwychwstaniem - Jezusa Chrystusa. On jest "Pierworodnym spośród umarłych" (Kol 1, 18). Jako pierwszy przywrócony do życia stanowi gwarancję dla wszystkich, którzy należą do Niego. To właśnie tutaj została ukazana nieodwołalna obietnica życia, dana człowiekowi przez Boga [ 29 ].
    W tym kontekście można także mówić o wierności Boga wobec człowieka. Bóg pozostaje partnerem stworzenia także poza granicą śmierci. W sensie bardzo personalnym zmartwychwstanie oznacza wierność konkretnej osobie, wierność przymierzu, które zawarliśmy w momencie chrztu [ 30 ].
    Zmartwychwstanie oznacza również pełnię człowieka. Co wyznacza nasze człowieczeństwo? Tożsamość, której Bóg nie zniszczy. W życiu wiecznym będziemy tymi samymi osobami, którymi jesteśmy obecnie. Każdego człowieka cechuje indywidualność, którą współtworzą różne elementy. Bóg wprowadzając człowieka do życia wiecznego, ani nie będzie nas "zubażał", odbierając nam to, co "nasze", ani też nie będzie zastępował naszej indywidualności lub jej części czymś innym. Każdy człowiek czuje, gdzie rozpoczyna się to, co jest istotne dla jego tożsamości i indywidualności, gdzie przebiega granica, poza którą tak naprawdę jesteśmy sobą lub której przekroczenie oznacza działanie wbrew sobie. Nasza tożsamość nie jest wyznaczana jednak tylko przez te czynniki, które działają ściśle wewnątrz nas. Jesteśmy kształtowani także przez relacje, w których istniejemy praktycznie od początku życia (rodzice, bezimienni ludzie, społeczeństwo, kultura). Bogactwo naszego człowieczeństwa jest niezmierne. Co zatem oznacza pełnia człowieczeństwa, jaką człowiek ma ostatecznie osiągnąć w kontekście eschatologicznym? Pełnia docelowo musi oznaczać w tym kontekście także pełnię wymiaru relacyjnego. Nie będą to już relacje dokładnie takie same, z jakimi mamy do czynienia na ziemi (ich kontekst będzie przecież zmieniony, por. także Mt 22, 23-33). Jednak osoby, które wyznaczały nasze życie, będą to czyniły nadal i vice versa [ 31 ].
    Rodzi to pewien obraz, który każe nam ponownie mówić o powstaniu nowego świata. Jeżeli zestawimy określone elementy - przemieniony świat materialny, obecność innych ludzi, nasze niegasnące, ale przemienione relacje z innymi - istnieje konieczność mówienia o nowym (odnowionym) świecie. I rzeczywiście, eschatologiczna pełnia nie będzie polegała tylko na biernej kontemplacji, biernym oglądzie Boga, ale także na uczestnictwie w niewyobrażalnym dla nas świecie. Jeszcze raz więc widać, iż termin "zmartwychwstanie" nie może być traktowany ściśle indywidualistycznie. Jest on sposobem mówienia o eschatologicznej pełni, na którą składają się liczne wymiary. Nie ma dopełnienia człowieka w odosobnieniu, separacji od innych, samotności. Nie istnieje w chrześcijaństwie żaden teologiczny indywidualizm, który pozwoliłby mówić o szczęściu eschatologicznym jako ograniczającym się wyłącznie do mojego indywidualnego kontaktu z Bogiem czy do mojego indywidualnego wyglądu [ 32 ]. Jeżeli natomiast chcemy zatrzymać się nad wymiarem indywidualnym, nad moim zbawieniem, wówczas mówić trzeba o pełni mojej własnej historii, gdzie wszystko zostanie zachowane i przemienione, a ja nie utracę niczego z tego, co przeżyłem i czego doświadczyłem. W wymiar ten zostanie włączona także materia [ 33 ].

13. ZMARTWYCHWSTANIE JAKO STAN OCHRZCZONYCH

    Warto zauważyć, że zmartwychwstanie nie było widziane w tradycji Kościoła tylko i wyłącznie jako wydarzenie dotyczące wymiaru materialnego (ciała). Zmartwychwstanie może być postrzegane jeszcze w inny sposób. Jeżeli chcemy możliwie szeroko mówić o rozumieniu "powstania z grobów", musimy zauważyć istnienie w Kościele bardzo dawnej, sięgającej Nowego Testamentu prawdy, traktującej zmartwychwstanie jako - w pewnym sensie - dokonane poprzez chrzest. "(...) razem z Nim pogrzebani w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił. I was, umarłych na skutek występków i "nieobrzezania" waszego [grzesznego] ciała, razem z Nim przywrócił do życia" (Kol 2,12).
    "Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi" (Kol 3,1).
    "(...) nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia" (Ef 2, 5).
    Całe życie chrześcijańskie zmierza ku pełni zmartwychwstania. Mówimy tutaj o pełni zmartwychwstania, ponieważ już sam początek życia człowieka jest uważany jednocześnie za początek związku z Chrystusem zmartwychwstałym, który jest dla nas znakiem przyszłej chwały [ 34 ]. Mowa nie tylko o swoistym współzmartwychwstaniu z Chrystusem, ale także o życiu chwały: "Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie" (Ef 2, 6-7).
    Zmartwychwstanie nie należy więc ściśle tylko do przyszłości. Jest ono w jakiejś mierze już teraźniejszością dla człowieka wierzącego [ 35 ]. To prawda, że mowa jest tutaj ściśle o rzeczywistości duchowej, z drugiej jednak strony stosowana terminologia jest terminologią zmartwychwstania. Ukazuje to przynajmniej, jak szeroko widziane powinno być zagadnienie zmartwychwstania. Nie należy, oczywiście, lekceważyć jego materialnego aspektu, ale wymiar materialny nie wyczerpuje tematu zmartwychwstania. Widzimy, w jaki sposób zmartwychwstanie końca czasów jest dopełnieniem tego, co stanowi już teraz treść życia chrześcijanina. Trudno nie mówić w związku z tym o wieloaspektowym zmartwychwstaniu, które praktycznie rozpoczyna się w momencie naszego chrztu i de facto jest częściowo treścią naszego chrześcijańskiego życia.

14. JAK WIĘC MÓWIĆ O ZMARTWYCHWSTANIU?

    Myślę, że należałoby odejść od ukazywania zmartwychwstania jako pewnej ciekawostki, która nas czeka na końcu czasów, a która polegać będzie na otrzymaniu ciała z jakimiś nadzwyczajnymi właściwościami. To z pewnością nie jest już pole teologii, a raczej wstęp do fantastyki. Trzeba uwolnić się od zakorzenionego w mentalności poprzez ikonografię sposobu obrazowania zmartwychwstania jako powstawania z grobów. Jak mówiliśmy, trudno o bardziej obrazowe przedstawienie zwycięstwa nad śmiercią, ale jest to tylko obrazowość, która dzisiaj nie tylko nie jest konieczna, lecz wręcz deformująca chrześcijański przekaz prawdy o zmartwychwstaniu.
    Nie można także traktować zmartwychwstania jako wydarzenia ściśle indywidualnego, dotyczącego wyłącznie jednostki. Nie uwolni nas to nigdy od spekulacji na temat fenomenologii ciała. Przemieniona zostanie przede wszystkim cała rzeczywistość stworzenia, a zmartwychwstanie jest częścią tej wielkiej eschatologicznej przemiany.
    Dobrym tłem do mówienia o zmartwychwstaniu jest szeroko obecna i zrozumiała tematyka świata, szczególnie w kontekście ekologii. Dzisiaj powszechnie podkreślamy łączność człowieka ze światem. Nie można mówić o człowieku bez jego odniesienia do świata. Wszystko, co czynimy, posiada swój kontekst usytuowany "poza" człowiekiem, "na zewnątrz". Wszystkie nasze myśli i poczynania są z nim zawsze związane. Człowiek z natury nie ma możliwości ograniczyć siebie do fizykalnych granic swojego ciała. Nie ma takiego człowieka. W tym sensie i świat stanowi cielesność człowieka. Dzisiejsza myśl ekologiczna zarówno teologiczna, jak i świecka mówi - ze zdwojoną siłą - także o szerszym uwarunkowaniu człowieka, o jego powiązaniu z całym światem i vice versa. Świat znajduje swój sens i pełnię w człowieku. Nie chodzi tutaj o proporcje wielkości i możliwość ogarnięcia przez człowieka wielkości kosmosu, ale o pojawienie się w świecie materii ducha, który jest z niej, który z nią jest powiązany i w niej funkcjonuje. Nie można mówić o człowieku bez świata i pełni świata bez człowieka. Chrześcijaństwo widzi dzisiaj głębokie uzasadnienie troski o świat nie tylko w tym, iż jest on dziełem Boga i należy mu się w związku z tym szacunek (a człowiekowi została powierzona troska o to "dzieło Bożych rąk"). Troska o świat materialny jest częścią miłości "siebie samego". Świat nie jest tylko bliźnim, jest, we właściwym oczywiście znaczeniu, częścią nas samych.
    Prawda zmartwychwstania jest w jakiś sposób "ekologiczna", gdy mówi o odnowionym człowieku w odnowionym świecie. Jaka materia? Tego nikt nie potrafi powiedzieć. Wystarczy wskazać na trudności ze zdefiniowaniem materialności (por. korpuskularno-falowa struktura materii), a także jej różnymi formami, których doświadczamy (nieraz zapominamy, że gaz czy ciecz to też materia). Nie znaczy to, że będziemy fantastycznymi tworami, ale powinniśmy pamiętać o bardzo ograniczonych możliwościach naszej wyobraźni. Zmartwychwstanie jest natomiast prawdą wiary i dostosowaniem człowieka nie tylko do innych warunków fizycznych, ale jego przemianą i adaptacją przede wszystkim do świata miłości, który zapanuje przy końcu czasów. Nie ma sensu wdawanie się w szczegóły, gdyż dla nas punktem odniesienia może być jedyna materialność, którą znamy - ta, z którą sami dzisiaj jesteśmy związani. Znamy jedyną formę powiązania ducha z materią - tę, którą sami jesteśmy.
    Mówiąc o zmartwychwstaniu człowieka, trzeba podkreślić zachowanie jego tożsamości, prawdę o tym, że poprzez zmartwychwstanie Bóg chce nas wraz z całą naszą tożsamością (oczyszczoną oczywiście z grzechu), że nic z tego, co tworzy nas dzisiaj, nie zostanie zaprzepaszczone i unicestwione. Przeciwnie, zostanie przemienione i udoskonalone, osiągając stan, jaki Bóg zaplanował w stosunku do człowieka. Za każdym razem należy wskazywać na tajemnicę, która jest nieprzekraczalna i niepojęta, ale która jest spełnieniem i kontynuacją tej wielkiej tajemnicy, jaką człowiek już dzisiaj jest sam dla siebie, znajdując w sobie dążenie do nieskończoności, do bliżej nieokreślonej pełni. Bóg odpowiada na to pragnienie wprowadzeniem człowieka w nowy (odnowiony) świat, przemieniając go poprzez zmartwychwstanie, dając mu pełnię, której nikt z nas nie potrafi sobie wyobrazić.
Ks. Andrzej Dańczak - dr teologii, wykładowca w WSD w Gdańsku, diecezjalny duszpasterz akademicki.
 1  Por. Ch. Schönborn, Jedność w wierze, Poznań 2000, s. 46-50.
 2  Por. L. Berzano, New Age, Bologna 1999, s. 70-91; J. Drane, Co New Age ma do powiedzenia Kościołowi?, Kraków 1993, s. 184-194, P. McGuire, Jak ewangelizować New Age, Toruń 1995, s. 128-129.
 3  Por. Kongregacja Nauki Wiary, List do biskupów o niektórych zagadnieniach dotyczących eschatologii, w: W trosce o pełnię wiary. Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1966-1994, Z. Zimowski, J. Królikowski (red.), Tarnów 1995, s. 129-130; M. Vovelle, Śmierć w cywilizacji Zachodu, Gdańsk 2004, s. 17-18.
 4  Por. "Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: »Posłuchamy o tym innym razem«" (Dz 17, 32).
 5  Por. także istotne orzeczenia doktrynalne: XI Synod w Toledo, 675 r. (DH 534): "(...) Wyznajemy, że za przykładem naszej Głowy nastąpi prawdziwe zmartwychwstanie ciał wszystkich zmarłych. I wierzymy, że zmartwychwstaniemy nie w jakimś ciele z powietrza czy czegoś innego (...), ale w tym, w którym żyjemy, w którym istniejemy i w którym poruszamy się?"; podobnie IV Sobór Laterański, 1215 r. (DH 801): "Wszyscy oni powstaną we własnych ciałach, tych, co teraz posiadają, aby otrzymać według swoich uczynków, dobrych lub złych, jedni karę wieczną wraz z diabłem, inni zaś z Chrystusem wiekuistą chwałę".
 6  Dawna teologia wymieniała cztery podstawowe cechy ciała zmartwychwstałego: niecierpiętliwość (impassiblitas), która oznaczała nieśmiertelność i niepodleganie żadnym cierpieniom fizycznym; jasność, chwałę (claritas) powiązaną znaczeniowo z przemienieniem ciała Jezusa na górze Tabor; łatwość przemieszczania się (agilitas) na podobieństwo Chrystusa zmartwychwstałego; duchowość (subtilitas) utożsamianą z ustaniem wszelkich potrzeb fizycznych, jak spożywanie pokarmów, rodzenie potomstwa itd. Por. Ch. Pesch, Compendium theologiae dogmaticae, Friburgi Brisgoviae 1924, T. 2, s. 275-276; G. Kucza, Zmartychwstanie człowieka. Interpretacja prawdy wiary o zmartwychwstaniu ciał w polskiej teologii kerygmatycznej XX wieku, Katowice 1999, s. 37nn.
 7  Por. J. Schreiner, Teologia Starego Testamentu, Warszawa 1999, s. 388-389.
 8  Por. J. L. Ruiz de la Peńa, La pascua de la creaciónEscatologia, Madrid 2000, s. 78nn.
 9  Por. J. L. Ruiz de la Peńa, L’altra dimensione. Escatologia cristiana, Roma 1988, s. 94-96.
 10  Por. G. Colzani, La vita eterna, Milano 2001, s. 100-101.
 11  Por. Tertulian, Resurrectio mortuorum, 1,1 (PL 2, 795).
 12  Por. J. N. D. Kelly, Początki doktryny chrześcijańskiej, Warszawa 1988, s. 342nn; H. Pietras, Początki teologii Kościoła, Kraków 2000, s. 324-327.
 13  Por. "Wszechmogący Boże, Ty przez śmierć krzyżową Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, zwyciężyłeś śmierć naszą, a przez Jego chwalebne zmartwychwstanie przywróciłeś nam życie nieśmiertelne, wysłuchaj nasze prośby za Twojego sługę N., który umarł w Chrystusie I z ufnością oczekuje zmartwychwstania, spraw, aby N. który na ziemi poznał Ciebie przez wiarę, nieustannie chwalił Cię w niebie", Obrzędy pogrzebu dostosowane do zwyczajów diecezji polskich, Katowice 2001, s. 78.
 14  Por. R. Winling, Teologia współczesna, Kraków 1990, s. 441nn.
 15  Por. L. Scheffczyk, A. Ziegenaus, Die Zukunft der Schöpfung in Gott, Aachen 1996, s. 270nn.
 16  Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Aktualne problemy eschatologii, w: Od wiary do teologii. Dokumenty Międzynarodowej Komiscji Teologicznej, J. Królikowski (red.), Kraków 2000, s. 307-308.
 17  Por. K. Berger, Jesus, München 2004, s. 640-642.
 18  Por. J. Kremer, La risurrezione di Gesu Cristo, w: W. Kern, H. Pottmeyer, M. Seckler (red.), Corso di teologia fondamentale, Brescia 1990, T. 2, s. 216-217.
 19  Jedyną wzmianką jest 1Kor 15, 6 - wydarzenie, o którym nie potrafimy nic powiedzieć.
 20  Por. L. Bouyer, Syn Przedwieczny, Kraków 2000, s. 320324; K. Schelkle, Teologia Nowego Testamentu, Kraków 1984, T. 2, s. 137-139; C. P. Thiede, Jesus, Man or Myth? Oxford, 2005, s. 112-115; G. Frosini, La risurrezione inizio del mondo nuovo, Bologna 2001, s 154.
 21  Por. H. Kessler, La risurrezione do Gesu Cristo. Uno studio biblico, teologicofondamentale e sistematico, Brescia 1999, s. 302-304.
 22  G. Martelet, Zmartwychwstanie - Eucharystia - człowiek, Warszawa 1976, s. 73.
 23  Por. C. Braaten, The Recovery of Apocalyptic Imagination, w: The Last Things. Biblical and Theological Perspectives on Eschatology, C. Braaten, R. W. Jensons (red.), Cambridge, 2002, s. 26-29.
 24  Por. S. Zincone, Studi sulla visione dell’uomo in ambito antiocheno. Diodoro, Crisostomo, Teodoro, Teodoreto, L’Aquila-Roma 1988, s. 26-27. Por. szczególnie Jan Chryzostom, Ad populum Antiochenum homiliae 11, 5 (PG 49, 126).
 25  Por. J. Ratzinger, Śmierć i życie wieczne, Warszawa 1986, s. 188-190.
 26  Por. tamże, s. 211.
 27  Por. G. Greshake, Tod und Auferstehung, w: Christlicher Glaube in moderner Gesellschaft, F. Böcke (red.), Freiburg-Basel-Wien 1980, T. 5, s. 102-103.107.
 28  Por. J. Kremer, Auferstehung der Toten in bibeltheologischer Sicht, w: Resurrectio mortuorum. Zum theologischen Verständnis der leiblichen Auferstehung, G. Greshake, J. Kremer (red.), Darmstadt 1986, s. 815, 159-160. Por. także studium językowe E. Fascher, AnastasisResurrectioAuferstehung. Eine programmatische Studie zum Thema "Sprache und Offenbarung", "Zeitschrift für die neutestamentliche Wissenschaft", nr 40/1941, s. 166-229.
 29  Por. G. Greshake, Tod und..., s. 102-103.
 30  Por. H. Küng, Ewiges Leben?, München 1984, s. 141-147.
 31  Por. E. Castellucci, Nella pienezza della gioia pasquale, monografia w ramach "Sacra Doctrina", nr 34 (43) 1998, s. 206.
 32  Por. M. Kehl, Eschatologie, Würzburg 1986, s. 275; tenże, Und was kommt nach dem Ende?, Freiburg-Basel-Wien 1999, s. 116.125-126. Por. także K. Rahner, A proposito dello "stato intermedio", w: Nuovi saggi VI, Roma 1978, s. 560; tenże, Su una teologia della morte, w: Nuovi saggi V, Roma 1975, s. 250; tenże, Sulla problematica teologica della "nuova terra", w: Nuovi saggi III, Roma 1969, s. 661; G. B. Langemeyer, Himmel, Hölle, Fegefeuer. Was erwartet der Christ nach dem Tod?, w: Die größere Hoffnung der Christen. Eschatologische Vorstellungen im Wandel, A. Gerhards (red.), Freiburg-Basel-Wien 1990, s. 84-85.
 33  Por. E. Castellucci, Nella pienezza..., s. 204-206.
 34  Por. G. Gozzelino, Nell’attesa della beata speranza, Torino 1993, s. 338-339; tenże, Lineamenti di escatologia, Torino 1992, s. 61-62.
 35  Por. Cf. J. Kremer, Auferstehung der Toten..., s. 13, 137-140, 143-145; H. Kessler, Die Auferstehung Jesu Christi und unsere Auferstehung, w: Hoffnung über den Tod hinaus. Antworten auf die Fragen der Eschatologie, J. Pfammater, E. Christen (red.), Zürch 1990, s. 70-74; A. Casalengo, Tempo e momento escatologico nel Vangelo di Giovanni, w: Tempo ed eternite. In dialogo con U. Vanni, A. Casalengo (red.), Cinisello Balsamo 2002, s. 187-19