Katecheta 9/2005
Katecheta 9/2005
E-wydanie
„Katecheta” jest teraz również dostępny Jako e-wydanie!
Na półkę Katechety
Zagadki biblijne. Historie dla bystrych detektywów
Louise Holthausen
KSIĄŻKA
25,00 zł 21,50 zł

„VERBA DOCENT…”

Pedagogika świadectwa Jana Pawła II
Autor: ks. Grzegorz Łuszczak SI
Artykuł archiwalny
  Edukacja szeroko rozumiana dotyczy niemal każdej dziedziny życia człowieka. Wszelkie natomiast zamierzenia podejmowane przez dorosłych (rodziców, nauczycieli, duchownych, instruktorów, szefów różnych organizacji itp.) względem młodego człowieka mają na celu zapewnienie mu właściwego i wszechstronnego wzrostu we wszystkich aspektach i na każdym poziomie rozwoju: fizycznym, psychicznym, duchowym, intelektualnym, wolitywnym i praktycznym [ 1 ]. Celem tych działań jest wychowanie człowieka zarówno od strony indywidualnej, jak i społecznej, intelektualnej czy duchowej.
    Proces edukacyjny może przebiegać w różny sposób i w różnych okolicznościach: może się dokonywać w sposób intuicyjny bądź też zaplanowany, jako pewnego rodzaju przyzwyczajenie, natchnienie, a nawet w sposób okazjonalny, spontaniczny lub też jako racjonalnie zaplanowany. Edukacja człowieka może być też związana z jego różnorodną aktywnością: religijną, moralną, społeczną, polityczną czy zawodową.

I. PEDAGOGIA CZY PEDAGOGIKA?

    Od samego początku pedagogika zaliczana była do nauk społecznych, których podstawowym przedmiotem badań jest sytuacja wychowawcza. Pedagogikę konstytuują uczestnicy oraz wszelkiego rodzaju okoliczności społeczno-kulturowe [ 2 ], zajmuje się ona formułowaniem teorii, celów, treści, metod, środków i form wychowania oraz zawiera zasób wiedzy praktycznej na ten temat. Zadaniem pedagogiki jako nauki jest wyposażenie tych, którzy organizują przebieg nauczania i wychowania w wiedzę dotyczącą skuteczności różnego rodzaju zabiegów dydaktyczno-wychowawczych. Celowi temu towarzyszą następujące zadania:
  • gromadzenie wiadomości o rzeczywistości wychowawczej;
  • analiza tej rzeczywistości, wykrywanie związków i zależności między elementami owej rzeczywistości i wyjaśnianie ich;
  • dostarczanie wiedzy potrzebnej do przekształcania rzeczywistości wychowawczej.
    Możemy zatem skonstatować, że termin pedagogika określa teoretyczną i naukową refleksję nad praktyką edukacyjną, natomiast określenie pedagogia, które świadomie wprowadzam w niniejszym opracowaniu, odnosi się do praktyki edukacyjnej, "sztuki wychowania" i obejmuje zespół środków i metod wychowania stosowanych przez wychowawców. Współcześnie termin pedagogia odnosi się także do określenia paradygmatu (wzorca) edukacyjnego, który może przybierać postać doktryny pedagogicznej, ideologii edukacyjnej bądź ukrytego programu wychowawczego [ 3 ].
    Tematem mojego rozważania jest szeroko pojęta pedagogia świadectwa Jana Pawła II, rozumiana jako konkretne i prawdziwe oddziaływanie wychowawcze osoby Ojca Świętego, jako fenomen, który budzi zdumienie zarówno u pedagogów, socjologów, specjalistów od komunikacji interpersonalnej, jak i u samych wychowanków.

II. PEDAGOGIA JANA PAWŁA II

    Na czym polega ten fenomen? Coraz częściej socjologowie mówią, w kontekście wydarzeń związanych ze śmiercią Ojca Świętego,
    o pokoleniu Jana Pawła II, czyli o osobach urodzonych na początku lat 70. i później. W ich pamięci Jan Paweł II pozostanie Zwierzchnikiem Kościoła katolickiego, który wywarł ogromny wpływ na ich życie. Socjologowie wymieniają również inne grupy tego pokolenia: "generację x", "net generation", "screenagers" czy "generację Nic". Stwierdzają jednocześnie, że wśród wartości cenionych przez młodych ludzi, należących do którejkolwiek z tych grup, trudno znaleźć religię i wiarę, a mimo to setki tysięcy spośród nich odnajdują w Papieżu kogoś bliskiego i uznają go za autorytet. Pojawiają się wypowiedzi: "Chciałbym, bardzo bym chciał, żeby o mnie i o moich rówieśnikach mówiono właśnie tak: »ci z generacji Jana Pawła II« [ 4 ].
    A oto jedno spośród wielu świadectw gimnazjalistów: "Smutni dziś przyszliśmy do szkoły i przygnębieni. Wielką żałobę nosimy w sercach, bo odszedł od nas Ten, którego bardzo kochaliśmy, który prowadził nas, darzył miłością i jednoczył. Jak nikt inny. Był autorytetem i fenomenem. Człowiekiem wielkiej wiary, prawdy i miłości, najwspanialszym Pasterzem Chrystusowym, niezwykłą osobowością. Potrafił ściągnąć w jedno miejsce tłumy młodych i starych, wierzących i agnostyków, zdrowych i chorych, biednych i bogatych. Nie zamykał się za spiżową bramą. Pielgrzymował w najdalsze krańce świata. Msze święte celebrował nie tylko w bazylikach i kościołach, ale również na placach, stadionach, rynkach, pośród gór skąpanych w słońcu i zasypanych śniegiem. Pięknie głosił Chrystusową Ewangelię, prowadził dialog między religiami i kulturami, zmieniał oblicze świata na przełomie II i III tysiąclecia.
    Kochał młodzież. Ukształtował nowe pokolenie - Jana Pawła II. Wszystko co z Nim się łączy, dotyka pojęcia wielkości i świętości. Jego dzieło jest wieczne, a pamięć po Nim niezniszczalna. Dziękujemy Mu za wszystko!
    Dziś nie żegnamy się z Tobą, Wielki Papieżu, Pasterzu Chrystusowy, Przyjacielu młodzieży. Zostaniesz w naszych sercach i umysłach! Nie zmarnujemy twoich nauk! Będziemy kroczyć drogami, które nam pokazałeś! Jesteśmy! Czuwamy! Pamiętamy!" [ 5 ].
    Dlaczego Ojciec Święty znajdował takie uznanie i taki posłuch u swoich słuchaczy, a nade wszystko u młodzieży, i to pomimo, że stawiał wymagania o wiele większe niż inne środowiska wychowawcze?

1. ZAINSPIROWANY PEDAGOGIĄ JEZUSA

    Ojciec Święty Jan Paweł II był na pewno wiernym uczniem Jezusa Chrystusa, zainspirowanym Jego pedagogią. Sposób, w jaki Jezus nauczał, znamiennie ujmuje N. Janssens: "Jezus z Nazaretu był narratorem. Mówił obrazowo, ale historie, które opowiadał, swoje korzenie miały w życiu ludzi, którzy Go otaczali. Nie mówił o religii; mówił o życiu, ale jednocześnie prowadził słuchaczy, aby zobaczyli swoje życie w nowy, zaskakujący sposób. Pomagał im odkryć, jak samo życie, sprawy dnia codziennego mówią, jeśli zechce się je tylko usłyszeć, jak otaczające człowieka rzeczy są pełne obrazowości, jeśli zechce się je tylko dostrzec. Otwierał w ten sposób oczy i uszy: widzisz coś?słyszysz coś?[ 6 ]. Słowa Jezusa odkrywały tajemnicę Boga, Jego zamysły oraz obietnice i dlatego przemieniały serca, człowieka i jego los, bo były słowami zrozumiałymi, jasnymi, odnoszącymi się do konkretu życia.
    Jedną z najbardziej charakterystycznych przypowieści ukazujących istotę pedagogii Jezusa jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10, 25-37) - dobrze zapewne wszystkim znana. Jest to zarazem jeden z najczęściej komentowanych fragmentów Ewangelii przez specjalistów z rozmaitych dziedzin. Odkrywamy w nim metodę Jezusa w prowadzeniu słuchacza do odkrycia prawdy. Jezus nie podaje gotowych odpowiedzi, ale zmusza słuchacza do samodzielnego wysiłku odkrywania prawdy o sobie samym.
    Zasadnicze pytanie tej przypowieści brzmi: Kto jest moim bliźnim? W kontekście naszych rozważań powiedzielibyśmy: Kto jest podmiotem troski Ojca Świętego? Kto jest podmiotem naszych działań wychowawczych?
    Bliźni to człowiek, który ma zwyczaj stać na poboczu drogi, którą przechodzimy, drogi naszych spraw, naszych sympatii, naszych zainteresowań, naszych idei. W tym znaczeniu bliźni nigdy nie jest nam bliski. Wręcz przeciwnie, często uciążliwy, niesympatyczny. Bliźni nie wychodzi nam naprzeciw. Nie pomaga w nawiązaniu kontaktu. Z bliźnim prawie zawsze dochodzi do swego rodzaju zgrzytu, zakłopotania. On jest odległy nawet wtedy, kiedy stoi tylko dwa kroki dalej. Trudno jest go zaakceptować, przyjąć. Nieuchronnie ulegamy tendencji, by go nie zauważyć, nie dostrzec osób, które są nam niewygodne. Wolimy raczej osoby sympatyczne, przyjazne. Bliźni to zatem nie ta osoba, która jest nam bliska, ale raczej ta, którą my mamy czynić sobie bliską. To osoba, do której mamy się zbliżyć, pokonując w sobie różnego rodzaju opory i sprzeciwy, łamiąc barierę upodobań, zainteresowań i przekonań, bo jak słusznie zauważa A. Pronzato, kto kocha prawdziwie, nie wybiera bliźniego, lecz staje się bliźnim [ 7 ]. Bliźni to osoba, dla której my sami przede wszystkim stajemy się bliźnimi.
    W tej perspektywie możemy powiedzieć, że Ojciec Święty - podobnie jak Jezus - stawał się bliźnim, bliskim człowiekowi jako osobie ludzkiej, osobie, która posiada największą wartość. "Każda osoba ludzka - mówił papież - bez względu na to, jak bardzo jest bezsilna czy bezradna, stara czy młoda, chora czy upośledzona, użyteczna czy bezproduktywna ze społecznego punktu widzenia, jest istotą o bezcennej wartości, stworzona na obraz i podobieństwo Boże" [ 8 ].
    We wspomnianej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie odkrywamy ponadto, że postawa stawania się dla kogoś bliźnim w pedagogii Jezusa, a zarazem w pedagogii Jana Pawła II, wyraża się we współczuciu. "Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko..." Jest to moment dostrzeżenia osoby w konkretnej sytuacji życiowej. Samarytanin był przekonujący, ponieważ okazał się bliźnim i "współczuł", czyli mówiąc obrazowo, odczuwał, że coś go w środku ścisnęło; że coś ścisnęło go za serce. Odczuwał lekkie, niewinne mrowienie w mózgu. Ważniejszy od najmądrzejszych myśli, od najbardziej wzniosłych argumentacji wypracowanych przez umysł, jest dreszcz, który nas przeszywa, bo racja jest po stronie serca.
    Wychowawca - intelektualista może spełnić właściwie swoje zadanie, jeśli potrafi zaryzykować sercem, jeśli nie będzie lękał się kochać, nie będzie zachowywał dystansu, jeśli zejdzie z katedry, pozwoli ranić swe oczy brutalną rzeczywistością, ubrudzi sobie ręce, przyklęknie, by usługiwać wtedy, kiedy będzie odczuwać wewnątrz jakiś bodziec - współczucie, empatię [ 9 ].

2. POTRAFIŁ SŁUCHAĆ, ROZUMIEĆ I WYMAGAĆ

    Dla Jana Pawła II, podobnie jak i dla Jezusa, kolejnym wyrazem, a zarazem istotnym momentem pedagogii było zatem stawanie po stronie człowieka i dążenie do zrozumienia go, zrozumienia sytuacji, w której się znajduje. Dlatego Papież nie rozpoczynał swojego nauczania od indoktrynowania, nakazywania co wolno, a czego nie należy czynić, ale od wsłuchania się w człowieka. "Młodzi ludzie - zauważał - zadają dziś wszędzie pytania: o sens życia, o właściwą drogę życia, o prawdziwą skalę wartości. "Co mam czynić? Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Te pytania kryją w sobie świadectwo waszych myśli - mówił do młodych - waszych sumień, waszych serc i pragnień. Te pytania mówią światu, że wy, młodzi ludzie, jesteście w sposób szczególny otwarci na wszystko, co jest dobrem i prawdą" [ 10 ].
    W pytaniach stawianych przez młodzież Jan Paweł II odczytywał ukryte głosy ich lęków: lęku przed przyszłością, lęku o realizację samego siebie, lęku przed samym sobą, lęku o własną tożsamość oraz lęku przed drugim człowiekiem. Wiedział dobrze, że naturalną postawą zalęknionego człowieka jest szukanie ucieczki od lęku, jest kontestowanie wszystkiego, co proponują im rodzice, wychowawcy czy inne osoby. Stwierdzał, że postawa kontestacji wynika u młodych z poczucia niezrozumienia ich, braku czasu na wsłuchanie się w ich głosy. Jan Paweł II, wsłuchując się w młodych, okazywał im zrozumienie, ale stawiał także wymagania, otwierał oczy, aby spojrzeli na sprawy w prawdzie.
    "Rodzice i ludzie starsi - mówił Ojciec Święty - czują nieraz, że stracili z wami kontakt i są tym zaniepokojeni (...) Nieraz jesteście bardzo krytyczni wobec świata dorosłych - ja sam byłem taki jak wy - a czasem oni są bardzo krytyczni wobec was - to też jest prawdą. Nie ma w tym nic nowego i czasem ta krytyka ma realne podstawy. Pamiętajcie jednak zawsze, że zawdzięczacie swoim rodzicom życie i wychowanie. Pamiętajcie o długu, jaki macie wobec swoich rodziców, i o czwartym przykazaniu, które bardzo zwięźle wyraża nakazy sprawiedliwości wobec nich (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 2215). W większości przypadków to oni zadbali o wasze wykształcenie, nie szczędząc ofiar. Dzięki nim zostaliście wprowadzeni w dziedzictwo kulturowe i społeczne waszej wspólnoty, kraju, ziemi rodzinnej. Mówiąc ogólnie, to wasi rodzice byli dla was pierwszymi nauczycielami wiary. Rodzice mają zatem prawo oczekiwać od swoich synów i córek dojrzałych owoców swoich trudów, podobnie jak dzieci i młodzież mają prawo oczekiwać od rodziców miłości i opieki, które zapewnią im zdrowy rozwój. (...) Wzywam was, byście budowali mosty dialogu i porozumienia ze swoimi rodzicami (...). Wywierajcie zdrowy wpływ na społeczeństwo, pomagając mu obalać bariery, które wyrosły między pokoleniami" [ 11 ].
    Jan Paweł II wiedział też, iż w desperacji przed lękiem możliwe są różne kierunki ucieczki, dlatego głosił: "Droga młodzieży, nie zamykajcie swoich oczu na słabość moralną, która dzisiaj zastawia sidła na wasze społeczeństwo i od której nie możecie się uchronić sami. Jakże wielu młodych wypaczyło już swoje sumienia i prawdziwą radość życia zastąpiło narkozą, seksem, alkoholem, wandalizmem i pustym wyrazem dóbr materialnych" [ 12 ].
    Papież nie potępiał młodzieży za te błędy, lecz podpowiadał, jak można inaczej żyć, że można "uciekać" w innym kierunku. Zwracał się do młodych słowami dowartościowującymi ich, podkreślającymi to, co w nich dobre i szlachetne.

3. DOSTRZEGAŁ DOBRO I POMAGAŁ JE ODKRYWAĆ W CZŁOWIEKU

    Jak miłosierny Samarytanin z ewangelicznej przypowieści Jan Paweł II pochylał się nad każdym człowiekiem, bo potrafił dostrzec w nim to, co dobre i szlachetne - jego godność.
    Wspomniana przypowieść o miłosiernym Samarytaninie kończy się stwierdzeniem: "Idź i ty czyń podobnie". Słowa te są szczególną zachętą dla każdego, kto w jakikolwiek sposób jest związany z rzeczywistością wychowania. Trzeba we własnej praktyce pedagogicznej czerpać z bogactwa tej przypowieści i pedagogii Jana Pawła II.
    Problem, przed którym stoi dziś wychowanie, polega na tym, że teorie i słowa stały się substytutem konkretnego, humanitarnego gestu Samarytanina. Zamiast rąk, które opatrują rannego, pojawiły się definicje, poprawne analizy sytuacji, dyskusje.
    Nic więc dziwnego, że przez wiele lat ironizowano na temat chłopca, który pragnąc dokonać każdego dnia jakiegoś dobrego czynu, niestrudzenie pomagał pewnej staruszce przechodzić przez ulicę. Dziś ulice stały się niebezpieczne i pełne bandytów, zaś staruszki przestały istnieć i wcale nie dlatego, że nie ma osób starszych, ale że dziś określa się je terminem "osoby trzeciego czy czwartego wieku", a takie osoby nie są przecież stare - to nawet może być niegrzeczne, tak twierdzić. Dlatego nie ustępuje się im miejsca w autobusie czy tramwaju. Młodemu człowiekowi nie przychodzi na myśl, że dobrym czynem może być pomoc w niesieniu siatki z zakupami osobie, która idzie przygarbiona [ 13 ]. W opracowanych analizach socjologicznych, psychologicznych czy nawet pedagogicznych kreśli się uogólniony obraz tzw. przeciętnego nastolatka. Choć opracowania tego typu są konieczne i użyteczne, to w praktyce pedagogicznej, wychowawczej nie można zapominać o tym, że wychowawca ma do czynienia zawsze z konkretną osobą, posiadającą konkretną historię życia, własne problemy i pytania.
    Pedagogia Jezusa, jak i pedagogia Jana Pawła II, zachęcają nas, wychowawców do pochylania się nie nad statystycznym wychowankiem, ale nad konkretną osobą. Zapraszają nas, aby z ogólności teorii zejść do konkretu życia, choć czasem możemy poczuć się bezradni wobec problemów, z którymi się zetkniemy. Należy pamiętać, że nadrzędnym celem wszelkich działań wychowawczych jest dobro drugiego człowieka i odkrywanie dobra w drugim człowieku.
    Już J. H. Pestalozzi pisał: "Człowiek tak łaknie dobra, dziecko tak chętnie podaje na nie swe ucho, ale ono pragnie tego dobra nie dla ciebie, nauczycielu, pragnie go nie dla ciebie wychowawco, ono go pragnie dla samego siebie. To dobro, do którego masz dziecko prowadzić, nie może wynikać z jakichś napadów twojego dobrego humoru ani też z chwilowych uniesień uczucia, ono musi - zgodnie z naturą rzeczy - być dobrem samym przez się, oczywistym dla dziecka. Dziecko musi uczuć, że to, czego od niego żądasz, jest konieczne, bo wynika z jego położenia i z jego potrzeb; dopiero wtedy samo zechce tego samego, co ty. Ono chce wszystkiego, co je czyni miłym ludziom. Chce tego, co mu przynosi szacunek; chce wszystkiego tego, co wzbudza w nim siły i pozwala mu powiedzieć sobie: i ja to potrafię. Tej woli nie wytworzymy słowami, ale otoczeniem dziecka opieką i staraniem pod każdym względem oraz ożywieniem w nim dzięki tym staraniom utajonych uczuć i sił" [ 14 ].
    Może zatem należy powrócić do konkretnego gestu Samarytanina, który pochyla się nad rannym, nawet jeśli w ten sposób nie rozwiąże się problemu przestępczości. Może należy na nowo docenić dobry czyn chłopca pomagającego staruszce przejść przez ulicę albo ustępującego jej miejsca w autobusie, nawet jeśli nie rozwiąże się w ten sposób "globalnego" problemu tłoku w środkach komunikacji miejskiej [ 15 ].
    Istotnym brakiem jaki wydaje się być zauważalny w dziedzinie wychowania to nieumiejętność dostrzegania dobra, wartości w drugim człowieku - zwłaszcza w tym trudnym, okrutnym, zbuntowanym. Nie należy utwierdzać stereotypu "złej młodzieży" poprzez naświetlanie patologicznych postaw młodocianych. Potrzeba na światło wydobywać dobre gesty i dobre czyny tychże, podobnie jak czynił to Ojciec Święty, afirmując w swym nauczaniu szlachetność ludzi młodych.

III. ZNACZENIE ŚWIADECTWA I EDUKACYJNEGO DIALOGU

    Wydobycie dobra, obdarowanie zaufaniem młodego człowieka prowadzi go w konsekwencji do uwierzenia w siebie, w swoją wartość. Tymczasem ciągle nie znika problem, przed którym stoją nauczyciele - wychowawcy, problem, który można zamknąć w słowach: jak wychowywać młodego człowieka do pełni człowieczeństwa w kontekście antywartości proponowanych przez współczesną kulturę. Jan Galarowicz w artykule "Paradoks egzystencji etycznej" [ 16 ] konstatuje za ks. J. Tischnerem, że tego, czego dziś najbardziej brakuje, to nie pojęć o człowieku, jego definicji, ale przede wszystkim autentycznego doświadczenia człowieczeństwa człowieka: "Jakbyśmy nie umieli przeżywać tego, co naprawdę nas stanowi" [ 17 ]. Zatem oprócz słów i definicji, które przekazują wychowawcy wychowankom, potrzeba osobistego świadectwa, które uczyni owe słowa wiarygodnymi w oczach młodego człowieka. Franciszka Dyka pisze, że: "Uczniowie chcą widzieć w wychowawcy to, co najlepsze. Cała gama pozytywnych cech - kultura zachowania, kultura języka, serdeczność, sprawiedliwość oceniania, umiejętność rozwiązywania konfliktów - musi być wkomponowana w osobowość nauczyciela wychowawcy, by mógł spełniać właściwie swoje posłannictwo" [ 18 ]. Stwierdzenie stanowiące motto do tego artykułu brzmi bardzo zdecydowanie: "Wychowawca, któremu brak odpowiedzialności, w którego zachowaniu jest więcej złego niż dobrego, powinien zrezygnować z zawodu, bo straty, jakie może spowodować, będą nie do odrobienia" [ 19 ].
    Potrzeba dziś wychowawców nie tylko właściwie przygotowanych od strony merytorycznej, ale przede wszystkim właściwie uformowanych jako osoby, które żyją przekazywanymi wychowankom wartościami. Wychowanie - jak podkreśla Jan Paweł II - jest szczególnym przejawem wzajemnej komunii (wspólnoty) osób. Jest rzeczywistością międzyosobową. W relacji "ja" - "ty" uczestniczy osoba spełniająca rolę wychowawcy oraz osoba wychowywana. Pomiędzy nimi wytwarza się szczególnego rodzaju więź, wzrasta poczucie przynależności, rośnie także wzajemna odpowiedzialność oraz konieczność wzajemnej akceptacji i afirmacji [ 20 ].
    Wzajemna relacja "ja" - "ty", nauczyciel - uczeń sprzyja tworzeniu sytuacji dialogicznej, która jest niezwykle pożądana z punktu widzenia wychowawczego. Dialog jest bowiem najlepszym sposobem na spotkanie człowieka z człowiekiem. A podstawowym warunkiem dialogu jest, jak pisał ks. J. Tischner, zdolność do "wczuwania się" w punkt widzenia drugiego, podjęcie trudu zrozumienia drugiego [ 21 ]. Nauczyciel, który potrafi podjąć trud prawdziwego dialogu edukacyjnego z wychowankiem, wywołuje poruszenie w duszy dziecka. Dziecko pragnie być z nim blisko, do takiego nauczyciela zwraca się najczęściej z pełną ufnością, do niego kieruje słowa, które wypływają z głębi jego duszy. W naturalny sposób dziecko lgnie do nauczyciela, który naprawdę je słucha, a ucieka od nauczyciela pozornie "słuchającego" [ 22 ].
    Fenomen Jana Pawła II, o który pytaliśmy na wstępie, polegał właśnie na umiejętności budowania sytuacji dialogicznej, w której druga osoba odczuwała własną wartość i godność; tworzyło się wówczas bezgraniczne zaufanie do osoby Ojca Świętego. Jest to szczególnie cenna wskazówka dla nauczycieli - katechetów, aby traktowali swojego ucznia jako partnera, aby postrzegali go jako indywidualną i niepowtarzalną osobę, co nie znaczy, że nauczyciel powinien zawsze się zgadzać i akceptować punkt widzenia ucznia. Istotą dialogu edukacyjnego jest zatem nieustanne wchodzenie w relacje z dziećmi i młodzieżą, postrzeganie ich jako całości, jedności i niepowtarzalności, chociaż czasami wadliwie rozwiniętej [ 23 ].
    "Pedagogiczne przesłanie w zakresie wychowania, jakie głosi Jan Paweł II, jest chrześcijańskim orędziem Kościoła, które budzi z uśpienia moralnego, wymaga konsekwencji w myśleniu i działaniu, brania na siebie skutków własnego działania, do czego człowiek jako osoba moralna czuje się zobowiązana. Przywołanie pełnego obrazu osoby, ukazywanie prawdy o dobru i wartościach świadczy o ponadczasowej i ponadustrojowej wizji papieskiej pedagogiki" [ 24 ].

IV. CHRYSTOCENTRYCZNY I EKLEZJALNY CHARAKTER PEDAGOGII JANA PAWŁA II

    Istotnym rysem pedagogii Jana Pawła II jest uwzględnienie w niej aspektu chrystocentrycznego, czyli w szczególny sposób zwrócenie uwagi na osobę Jezusa Chrystusa. "Ten, który w swym własnym człowieczeństwie był doskonałym obrazem Boga niewidzialnego - pisał Ojciec Święty - staje się poprzez swoje ziemskie życie, poprzez wszystko, co uczynił i czego nauczał, a nade wszystko przez swą ofiarę, widzialnym wzorem dla ludzi, wzorem najdoskonalszym" [ 25 ]. Odwołując się w swoim nauczaniu do autorytetu Jezusa Chrystusa, Jan Paweł II wskazywał na to, co stanowi dla niego podstawową wartość. Nie jest to jednak wartość teoretyczna, ale wartość przeżywana przez niego każdego dnia. Stąd słowa Papieża czerpią ową szczególną moc, są potwierdzane całą osobą nauczającego, świadectwem jego życia. To nie czysta teoria wychowania, ale zakorzenienie w praktyce życia Ojca Świętego; to nadaje im szczególną moc i wiarygodność. Jan Paweł II starał się obudzić w młodzieży wiarę w siebie, która zasadza się na wierze w Jezusa Chrystusa. Nie żądał od młodych, aby wyrzekli się swoich pytań i wątpliwości. Nie prosił ich o rezygnację z krytycyzmu. Podkreślał natomiast, by ci, którzy nazywają siebie chrześcijanami, ufali, że to łaska prowadzi ich do poznania Chrystusa w Kościele i że odbywa się to dzięki sakramentom, modlitwie i słuchaniu Słowa Bożego.
    Do uczestników Światowego Dnia Młodzieży Papież mówił: "Kościół prosi was, byście szli w mocy Ducha Świętego do ludzi bliskich i dalekich. Dzielcie się z nimi wolnością, którą znaleźliście w Chrystusie. Ludzie tęsknią za prawdziwą, wewnętrzną wolnością. Pragną życia, którego obficie udzielił nam Jezus. Świat u progu nowego tysiąclecia, do którego Kościół się przygotowuje, jest jak pole gotowe do żniwa. Chrystus potrzebuje robotników gotowych do pracy w Jego winnicy. Obyście nie zawiedli Go wy, młodzi katolicy świata. Ponieście na swoich ramionach Jego Krzyż, na ustach słowa Życia, w sercach zbawienną łaskę Chrystusa" [ 26 ].
    Koncepcja wychowania człowieka zawarta w nauczaniu Jana Pawła II była więc wierna prawdzie o osobie - jej godności i niepowtarzalności, jedności duchowo-materialnej oraz jej nieustannemu stawaniu się w obrębie sfery przyrodzonej i nadprzyrodzonej. To stawanie się człowiekiem zaczyna się, podkreślał, już w łonie matki, a potem trwa przez całe życie rodzinne. Praca nad stawaniem się człowiekiem powinna nadawać ludzki i chrześcijański kształt duszy, sumieniu, sercu, świadomości i odpowiedzialności za siebie oraz za innych [ 27 ]. W pracy nad kształtowaniem człowieczeństwa Jan Paweł II zwracał szczególną uwagę na to, aby każdy bardziej "był", a nie tylko "miał". Aby poprzez wszystko co "ma", co "posiada", umiał bardziej i pełniej być człowiekiem, to znaczy, aby również umiał bardziej "być" nie tylko "z drugimi", ale także i "dla drugich", bo wychowanie obejmuje zarówno aspekt indywidualny, jak i społeczny [ 28 ].
    Przedstawiony obraz pedagogii Jana Pawła II jest oczywiście niepełny, skrótowy. Bogactwa tego pedagogicznego fenomenu nie da się zamknąć w jednym artykule. Niemniej jednak omówione tu aspekty tej zdumiewającej pedagogii mogą budzić podziw i zachęcać do pogłębionych refleksji nad własną praktyką pedagogiczną. A oto przede wszystkim chodzi.
ks. Grzegorz Łuszczak SI - dr teologii, studia specjalistyczne w zakresie teologii fundamentalnej i komunikacji społecznej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, wykładowca: mediów w edukacji, teorii środków komunikacji społecznej oraz dydaktyki w Wyższej Szkole FilozoficznoPedagogicznej "Ignatinum" w Krakowie.
 1  Por. P. Braido, Introduzione alle Scienze dell’educazione, w: Educare. Somario di scienze pedagogiche, red. P. Braido, Zürich 1962, T. 1, s. 12.
 2  Por. K. Ablewicz, Człowiek jako metodologiczny problem pedagogiki, "Horyzonty Wychowania" nr 1/2002, s. 85.
 3  Por. T. Hejnicka-Bezwińska, Pedagogika pozytywistyczna, w: Pedagogika, red. Z. Kwieciński i B. Śliwerski, Warszawa 2003, T. 1, s. 204.
 4  Por. M. Stefanowicz, Papież Wiary, Nadziei i Miłości, "Magazyn Wileński" nr 5/2005, s. 23-24.
 5  Gimnazjum nr 31 w Toruniu, Szkolna gazeta "Żaczek" 2005, 28 maja.
 6  N. Janssens, Raccontare una storia? La nostra storia?, w: Catechesi narrativa, red. G. Cravot, Napoli, Dehoniane, 1985, s. 140.
 7  Por. A. Pronzato, Śladami Samarytanina, Kraków 2003, s. 46-47.
 8  Przemówienie na lotnisku w Detroit, stan Michigan, Stany Zjednoczone (19 IX 1987).
 9  Por. A. Pronzato, Śladami..., s. 28-29.
 10  Jan Paweł II, Powtarzam Wam z Chrystusem: Przyjdź i chodź za MnąHomilia wygłoszona podczas Mszy świętej w Parku Boston Common, w: Jan Paweł II, Nauczanie papieskie (1979), Poznań 1992, T. 2, s. 254.
 11  Jan Paweł II, Bądźcie znakiem nadziei dla Kościoła i świataUroczysta Eucharystia z okazji X Światowego Dnia Młodzieży, "L’Osservatore Romano", wyd. polskie, nr 3/1995, s. 22.
 12  Jan Paweł II, Chrystus wzywa do prawdy. Homilia w czasie Mszy świętej dla młodzieży irlandzkiej, w: Jan Paweł II, Nauczanie papieskie (1979), Poznań 1992, T. 2, s. 226.
 13  Por. A. Pronzato, Śladami..., s. 62-64.
 14  J. H. Pestalozzi, List do przyjaciela o pobycie w Stans, w: J. H. Pestalozzi, Pisma pedagogiczne, Wrocław - Warszawa
    - Kraków - Gdańsk1972, s. 72.
 15  Por. A. Pronzato, Śladami..., s. 65.
 16  Por. J. Galarowicz, Paradoks egzystencji etycznej, "Horyzonty Wychowania", nr 6/2004, s. 47-69.
 17  J. Tischner, Śmierć człowieka, "Akcent", nr 3 (73) 1998, s. 181.
 18  F. Dyka, Osobowość nauczyciela, "Edukacja i Dialog", nr 3 (106) 1999, s. 40.
 19  Tamże.
 20  Por. P. Kaźmierczak, Personalistyczna koncepcja wychowania w nauczaniu Jana Pawła II, Kraków 2003, s. 30.
 21  Por. J. Tischner, Świat ludzkiej nadziei, Kraków 1992, s. 20.
 22  Por. M. Śnieżyński, Dialog edukacyjny, Kraków 2001, s. 12.
 23  Por. tamże, s. 19.
 24  M. Śnieżyński, Pedagogia Jana Pawła II, "Wychowawca", nr 10 (130) 2003, s. 15.
 25  Jan Paweł II, Wierzę w Jezusa Chrystusa, red. S. Dziwisz, J. Kowalczyk, T. Rakoczy, Rzym 1989, s. 469.
 26  Jan Paweł II, W naszych rękach znajduje się orędzie Ewangelii ŻyciaHomilia podczas Mszy świętej na zakończenie VIII Światowego Dnia Młodzieży, "L’Osservatore Romano", wyd. polskie, nr 11/1993, s. 33.
 27  Por. Jan Paweł II, Chrystus a sens życia człowieka i jego pracy, w: Papież Jan Paweł II, Przemówienia do Polonii i Polaków za granicą 19791987, red. R. Dzwonkowski, Londyn 1988, s. 28.
 28  Por. Jan Paweł II, W imię przyszłości kulturyPrzemówienie Ojca Świętego wygłoszone w siedzibie UNESCO, w: Jan Paweł II, Nauczanie papieskie (1980), Poznań - Warszawa 1985, T. 3., Cz. 1, s. 731.