"Błogosławieni miłosierni..." Refleksje na kanwie programu duszpasterskiego na rok 2006
Autor: s. Jozuela Małgorzata Cisek CSSJ
Artykuł archiwalny
Ilekroć wsłuchujemy się w błogosławieństwa, możemy wewnętrznie usłyszeć nowe wezwania z nich płynące. Błogosławieństwa Jezusa "uderzają nas" i zaskakują, ponieważ brzmią jak "paradoksy" i jako takie "wywracają do góry nogami" nasz sposób myślenia, odczuwania, działania... Mimo to, są i pozostaną źródłem chrześcijańskiego optymizmu i wskazaniem prawdziwej szczęśliwości. Jedynie od nas samych zależy, czy jako takie urzeczywistnią się w naszym życiu, czy też staną się dla nas powodem nieszczęścia, ewangelicznego "biada".
Tym razem zatrzymujemy się nad błogosławieństwem miłosiernych - nad szczęściem, które z miłosierdzia wypływa... Miłosierdzia Bożego i ludzkiego. Miłosierdzia nieustannie doświadczanego oraz tego, do którego świadczenia jesteśmy wezwani.
Biorąc pod uwagę adresatów niniejszej refleksji pominę ściśle teologiczny "wykład" na powyższy temat. Jako "byli" (a może jeszcze "aktualni") studenci teologii dużo wiemy na ten temat, a w przypadku pewnych luk w pamięci świetnie orientujemy się, gdzie szukać szczegółowych wyjaśnień. Stąd moja decyzja, by skoncentrować się na nieco innym ujęciu tematu. A kluczem do tego niech będą pewne refleksje na bazie lectio divina.
To jest artykuł płatny.
Aby przeczytać go w całości kup dostęp za 1 kredyt.