Katecheta 12/2007

Przed kilkoma laty mieszkałam w małym, ale urokliwym miasteczku. W rynku miasta, ukryta między zabytkowymi kamieniczkami, polecała swoje farmaceutyczne usługi miejska apteka. Oczywiście, nie była to jedyna apteka w mieście, ale tę odwiedzałam najczęściej, ponieważ prowadziła ją bardzo pogodna i niezwykle ciekawa życia, młoda kobieta. Czasem odwiedzałam ją w drodze ze szkoły. Każda wizyta była inna, ale jednej nie zapomnę nigdy. Nie tylko dlatego, że wtedy odwiedziłam panią Małgosię w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, ale również dlatego, że tego dnia w aptece było wielu klientów, kupujących zasadniczo ten sam medyczny specyfik.