Chcąc mówić o pedagogii Jezusa, należy odpowiedzieć na pytanie, w jakiej relacji pozostają względem siebie pedagogia i pedagogika. W polskiej literaturze pedagogicznej funkcjonują oba omawiane pojęcia: pedagogia i pedagogika; stosuje się je na określenie przestrzeni edukacyjno-pedagogicznej. Ich relacje streszcza S. Kunowski stwierdzeniem, że „pedagogika jest nauką, której przedmiot stanowi sprawa praktycznej pedagogii wszelkiego rodzaju (sztuki i techniki wychowania), czyli wychowawczego prowadzenia dzieci, młodzieży oraz oddziaływania na rozwój ludzi dorosłych”
[1]. Nawiązując do jego stanowiska S. Palka, podaje swoją definicję pedagogii i określa ją jako „obiekt penetracji poznawczej zarówno pedagoga teoretycznie zorientowanego, jak i pedagoga praktycznie zorientowanego, przy czym tylko ten drugi ma intencję służenia pedagogii i jej formowania”
[2]. Pojęcie pedagogii w swoich rozważaniach przejmuję właśnie za S. Palką.
Odkrywanie, wydobywanie i wskazywanie w życiu i działalności Mistrza z Nazaretu Jego pedagogii zawartej w Ewangeliach, wiąże się z przeświadczeniem, że pedagogia nowotestamentalna stanowi kontynuację starotestamentalnej pedagogii Bożej, objawiającej się w charakterystycznych wydarzeniach w dziejach Izraela. Jest ona dalszym ciągiem Bożej pedagogii, jaką „naród wybrany poznał w czasie swych dziejów”
[4].
Szukając najbardziej adekwatnych określeń pedagogii Jezusa, należy wczytać się w dokumenty Kościoła poświęcone katechezie, które ukazują ogromne bogactwo tej pedagogii. Przytoczmy dwie charakterystyczne wypowiedzi.
W
Ogólnej instrukcji katechetycznej czytamy: „Kościół ma przekazywać osobom katechizowanym całą tajemnicę zbawienia naszego dokonanego w Chrystusie. Pamiętając wszakże o pedagogii zastosowanej przez Boga, posługuje się Kościół również pedagogią, ale nową, odpowiadającą nowym wymogom Jego orędzia (...)”
[5]. Z przytoczonego fragmentu wynika, że pedagogia Jezusa jest ukazywaniem katechizowanym całej tajemnicy zbawienia, jakie dokonało się dla każdego z nas dzięki osobie Zbawiciela.
W dokumencie
Catechesi tradendae, w numerze 58 czytamy: „Gdy bowiem mowa o pedagogii wiary, chodzi tu nie o przekazanie nauki ludzkiej choćby nawet najwznioślejszej, lecz Objawienia Bożego i to nienaruszonego. Bóg zaś sam w całej historii świętej, a zwłaszcza w Ewangelii, posłużył się pedagogią, która winna być świetlanym wzorem dla sztuki wychowania w wierze”
[6]. Autor przytoczonych słów określa pedagogię (szczególnie tę realizowaną przez Jezusa) jako świetlany wzór do wychowywania w wierze każdego człowieka.
Pedagogia ewangeliczna - w szerokim tego słowa znaczeniu - ma doprowadzić wychowanków do prawdziwego spotkania z Jezusem, które urzeczywistnia się w przemianie postępowania, życiu wspólnotowym, a przede wszystkim w przylgnięciu do osoby Jezusa, czyli w uwierzeniu Mu nie ze względu na Jego cuda, ale ze względu na Jego bogatą osobowość.
Choć żaden z ewangelistów nie określa Jezusa wyrazem „pedagog”, to nie ulega wątpliwości, że Jego czyny, słowa, znaki są rzeczywistą pedagogią. W uzasadniania tytułu pedagoga dla Jezusa, odwołamy się do tradycji patrystycznej, wyrażonej w świadectwie dwóch pisarzy chrześcijańskich, Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa.
Wśród licznych dzieł Klemensa Aleksandryjskiego na szczególną uwagę zasługuje monumentalne dzieło - tryptyk
Pedagog, w którym autor, jako pierwszy z pisarzy chrześcijańskich, nazwał Chrystusa Pedagogiem
[7] zawodu i podniesienie godności pedagoga”[8].. Na ten temat pisze L. Rzodkiewicz: „Naszym Pedagogiem jest święty Bóg, Jezus, kierownik całej ludzkiej natury (...). Od chwili ukazania się Chrystusa to On właśnie przejmuje wychowanie człowieka. Jako doskonały pod każdym względem Wychowawca spełnia pedagogiczne potrzeby Hellenów. Jednocześnie dokonuje się nowe dowartościowanie pedagogicznego
W pismach Klemensa z Aleksandrii spotyka się również dookreślenia Jezusa - Pedagoga. Przedstawiany jest On, m.in. jako:
Wychowawca i
Nauczyciel, „od którego wychowankowie mogą przejąć nie tylko wiedzę, ale również styl życia i obyczaje”
[9];
Wychowawca ludzi,
Wychowawca wszechświata i
Boski Pedagog, który „od samego początku, poprzez wszystkie stulecia i między wszystkimi narodami <prowadzi> działalność pedagogiczną
[10];
Przewodnik i
Przyjaciel na drodze do zdobycia dobra;
Pasterz prowadzący swoją owczarnię;
Nauczyciel i
Mistrz;
Wychowawca dusz[11].
L. Rzadkiewicz, wnikliwie analizując pisma Klemensa z Aleksandrii, zwraca uwagę na fakt, że ten pisarz nie tylko nazywa Chrystusa Pedagogiem, ale także określa Go „
Nauczycielem pedagogii,gdzie pedagogia reprezentowana przez Chrystusa (...) jest wieczna, niezmienna, jedna i ta sama oraz doskonała; spoczywa ona na szlachetnej mądrości pedagogicznej i na doskonałej osobowości Pedagoga – Chrystusa (...). Pedagogia Jezusa Chrystusa pasuje do wszystkich czasów, wszystkich ludów i krajów”
[12]. Klemens z Aleksandrii proponuje osobę Jezusa Chrystusa jako pewien wzór, model pedagoga dla tych, którzy zajmują się działalnością pedagogiczną.
Drugim chrześcijańskim pisarzem, który wskazuje na Jezusa jako Pedagoga jest Orygenes. Nie czyni tego w sposób bezpośredni, ale nazywa Chrystusa nauczycielem chrześcijaństwa. Zdaniem J. Wernera, „dla Orygenesa Chrystus był wielkim nauczycielem. Dzięki temu jego pojmowanie chrześcijaństwa jako
paidei ludzkości pozwalało mu na bliski związek z Pismem Świętym i obrazem Jezusa, jaki dają Ewangelie”
[13].
Pragnąc więc zarysować w niniejszym opracowaniu model pedagogii ewangelicznej skupię się na kilku istotnych - moim zdaniem - elementach. Celem ukonkretnienia podjętych rozważań uwzględnię dwie perykopy biblijne: „Bogaty młodzieniec” (Mt 19,16-22) i „Powołanie pierwszych uczniów” (Mk 1,16-22).
1. Osoba wychowanka
Centralne miejsce w pedagogii ewangelicznej zajmuje osoba wychowanka, a oddziaływanie wychowawcze Jezusa – Pedagoga jest przeniknięte postrzeganiem go w świetle prawdy o nim samym, prawdy o człowieku jako osobie, której przynależy się podmiotowe traktowanie. Jak należy rozumieć Jezusową postawę akceptowania wychowanka jako osoby, czyli podmiotu wszelkich oddziaływań wychowawczych? Ten element składowy pedagogii ewangelicznej, posługując się stwierdzeniem M. Konopczyńskiego, jest przyjęciem wychowanka „takim, jakim jest, ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Nie oznacza to bezkrytycznego stosunku do niego, lecz wysoki stopień empatii i tolerancji. Zrozumienie jego indywidualnych potrzeb oraz trudności”
[14].
1.1. Akceptacja wychowanka
Jezus-Pedagog zabiega i troszczy się, by każde spotkanie z drugim było naznaczone pełną akceptacją człowieka, bez żadnych warunków wstępnych. Gwarancją takiej postawy jest spojrzenie na wychowanka jako na podmiot i osobę. To podstawowa i niepodważalna prawda o ludzkim bycie, którą Mistrz z Nazaretu nie tylko zna, ale przyjmuje i czyni z niej istotny element składowy modelu swojej pedagogii. Każdy wychowanek jest rozpoznany na sposób indywidualny i przyjęty w swojej odmienności.
W perykopie „Bogaty młodzieniec” postawa akceptacji ze strony Jezusa wyraża się w dojrzałym i odpowiedzialnym spojrzeniu na młodego człowieka. On go przyjmuje takim, jakim przedstawiał się w danej chwili, bez wymuszania czy zmieniania czegokolwiek, bez ingerowania w jego sposób wyrażania się, a przede wszystkim bez cienia oburzenia w momencie nieprzyjęcia przez młodzieńca propozycji pełnego rozwoju siebie jako osoby.
W perykopie „Powołanie pierwszych uczniów” moment przyjęcia rybaków w ich podmiotowości osoby odsłania się w indywidualnym podejściu do każdego z nich. To pozwoliło Jezusowi zobaczyć: Szymona, Andrzeja, Jakuba i Jana i każdemu z nich z osobna zaproponować wejście na drogę budowania pełniejszego człowieczeństwa.
1.2. Dzielenie się bogactwem własnej osobowości
Innym ważnym elementem składowym modelu pedagogii ewangelicznej jest bogactwo osobowości pedagogicznej Jezusa, z której emanują: dobro, harmonia i pełnia człowieczeństwa. U Mistrza z Nazaretu nie było dychotomii pomiędzy wiedzą na temat wychowania czy wychowanka a wcielaniem jej w praktykę. Koncepcja człowieka jako osoby, a zarazem podmiotu Jego oddziaływań nie stwarzała rozdźwięku. Jezus - Pedagog dostrzegał w wychowanku jego godność, wartość, szacunek i dobro. Otwarcie się na prawdę o człowieku nigdy nie sprowadzało się u Jezusa do wygłaszanych na ten temat teorii, konferencji czy umoralniających kazań. Jezus nie tworzył teorii.
Promieniowanie dobra widoczne w postawie Jezusa przyjmowało subtelną formę przemawiania do ludzkiego serca, a nie mówienia o ludziach. Mówienie do serca wyrażało się zawsze w słowach niosących ważne przesłanie. Jezus nigdy nie wykraczał poza tę swoją ustaloną zasadę. Wszystkie wskazane elementy, składające się na bogactwo osobowości Mistrza z Nazaretu, dokumentują ewangeliści. Ten rys modelu pedagogii widać w perykopie „Bogaty młodzieniec”, gdy słyszymy słowa: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania” (Mt 19,17). Z kolei w perykopie „Powołanie pierwszych uczniów” słyszymy tylko: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi” (Mk 1,17).
1.3. Uważne wsłuchiwanie się w człowieczeństwo wychowanka
Jezus wsłuchiwał się w człowieczeństwo wychowanka, czyli w świat jego ludzkiego ducha pojmowany jako świętość i absolut, z ogromną delikatnością, szacunkiem, dotykając tego, co w człowieku jedyne, niepowtarzalne i godne ocalenia. S. Palka określiłby to jako „(…) uszanowanie człowieka stającego się, uznanie jego potrzeb, dążeń, pragnień, zainteresowań jako ważnych elementów w procesie obcowania pedagogicznego, uwzględnianie jego życzeń, wniosków, propozycji jako czegoś, co warto brać poważnie. Podmiotowe traktowanie ucznia oznacza także konieczność wsłuchiwania się w głos wyrażający jego obawy, frustracje, lęki egzystencjalne i reagowania pozytywnego na ten głos”
[15].
W perykopie „Bogaty młodzieniec” wymagało to ze strony Jezusa trzech rzeczy: zgody, otwartości i odwagi w rozumieniu tego, co dane Mu było odnaleźć w doświadczeniu człowieka. Zgody na to, że stojący przed Jezusem młody człowiek znajduje się w procesie stawania się, że jest osobą poszukującą dobra, pełni i prawdziwych drogowskazów w życiu, ale także zgody na wsłuchiwanie się w tęsknoty, rozterki młodzieńca oraz jego dążenia i własne projekty na życie. Postawa otwartości Jezusa wyrażała szacunek dla głębi stawianych przez młodzieńca pytań, dla wysiłku przekraczania miernoty własnego życia oraz dla pragnienia uczynienia dalszej drogi bardziej sensowną: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?” (Mt 19,20) Odwaga Jezusa-Pedagoga, wpisana w akceptację młodego człowieka, zaowocowała złożeniem mu propozycji na pełniejsze człowieczeństwo.
Wsłuchiwanie się Jezusa w człowieczeństwo wychowanków w perykopie „Powołanie pierwszych uczniów” było pozbawione jakichkolwiek słów. Z ust Szymona, Andrzeja, Jakuba i Jana podczas spotkania z Jezusem nie padło żadne słowo. Mistrz z Nazaretu wykazał umiejętność rozumienia i słuchania tego, co zostało wypowiedziane wprost, ale i tego, co nie zawiera ani jednego słowa
[16].
1.4. Przyjmowanie wychowanka w odmienności jego zachowań
Wskazana umiejętność wyraża akceptację człowieka, którą w pedagogii ewangelicznej w odniesieniu do Chrystusa można określić jako: pomimo nawet. Jaka waga sensu kryje się w tym wyrażeniu? Otóż, potwierdza się po raz kolejny fakt, że działalność wychowawcza Chrystusa nie ma nic wspólnego z powierzchownym postrzeganiem człowieka. Taki bowiem sposób rozumienia drugiego zatrzymywałby Jezusa na tym co jedynie w nim zewnętrzne, czyli ulotne, mniej ważne, a może i mniej wartościowe? Przyjmowanie wychowanka przez Chrystusa nie brało pod uwagę tylko jego niepowtarzalności, jedyności czy podmiotowości osoby. Obraz wychowanka dopełniała zawsze jego odmienność. Ta kategoria ludzkiego bytu posiada w swej istocie wartość pozytywną i negatywną. Pozytywną, bo jest jednym z wymiarów doświadczania siebie w tym co nieredukowalne, niewidzialne i wewnętrzne. Negatywną, bo przejawia się w takich ludzkich zachowaniach, które czasami przyjmują wyraz destrukcyjny. Ale Jezus-Wychowawca potrafił oddzielić osobę od jej czynu, od niewłaściwego myślenia i interpretowania rzeczywistości, od zagubienia się na drodze czy od niezdolności rozumienia siebie. On nigdy nikogo nie przekreślał, nie wytykał palcem, ale zawsze wskazywał na naturalne doświadczenie człowieka, które samo w sobie pozbawione jest wszelkich naleciałości i niewłaściwych nawyków.
W perykopie „Bogaty młodzieniec” rozumienie wychowanka oznacza przyjmowanie go w jedyności i niepowtarzalności osoby
[17], czyli w jakiejś pełni. Pełnia nasuwa skojarzenie braku nawet najmniejszego szczegółu, który uniemożliwia całościowe spojrzenie na obraz. Jezusowe spojrzenie na młodego człowieka zabezpiecza postawa
pomimo nawet, która odgrywa kapitalne znaczenie w momencie jego wahania, niepewności i w konsekwencji niemożności przyjęcia przez niego najlepszej propozycji na własne życie: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną” (Mt 19,21).
2. Propozycja wolności i odpowiedzialności za rozwój człowieka
Jednym z subtelnych wymiarów bycia wolnym, jak podaje J. Tischner, jest postawa „być u siebie”. „Być wolnym według niego znaczy tu tyle, co być sobą (...). Utrata wolności oznaczałaby utratę siebie”
[18]. Jezus-Pedagog najpierw jest wolny wobec samego siebie, a określając Jego człowieczeństwo językiem religijnym powiemy, jest panem samego siebie
[19]. Ta forma człowieczeństwa wyraża jakąś pełnię, blask, przejrzystość osoby Mistrza z Nazaretu, który przyjmuje taką samą drogę, jeśli chodzi o wychowanka. W tej pedagogii nie ma więc miejsca na wychowanka - niewolnika; wychowanek jest zawsze osobą wolną. Bycie wolnym w relacji z drugim nie wynikało u Jezusa z przypadkowości, spontaniczności, lecz z przemyślanej decyzji towarzyszenia człowiekowi. Tym samym stawało się ono zaproszeniem dla tego drugiego do uczestnictwa w doświadczeniu Jezusa-Pedagoga, którego cechowały zawsze wierność wobec wychowanka oraz szacunek dla jego wolności i dobra.
Bo bycie wolnym to także bycie dobrym człowiekiem. Cała tajemnica Jezusa wyrażała się w pierwszej kolejności w postawie bycia dobrym wobec wychowanka, a tym samym na dostrzeganiu tego dobra u niego. Każdy ludzki byt posiada w sobie tę nieocenioną i często nieuświadomioną z racji różnych kompleksów wartość: jestem dobrym człowiekiem, bo tak zostałem stworzony.
2.1. Dostosowanie się do rytmu wychowanka
Mistrz z Nazaretu posiadał umiejętność bycia pokornym wobec człowieka, co wyrażało się w uczeniu się rytmu marszu, jaki na każdym etapie drogi wyznaczał Mu wychowanek. Czyżby w tej pedagogii doszło do zamiany ról? Nie. Chcąc nauczyć wychowanka wolności i odpowiedzialności za własny rozwój, trzeba zdobyć się na odwagę bycia towarzyszem jego drogi. Jezus-Pedagog w spotkaniach z ludźmi ujawnił nam coś z tej tajemnicy.
W perykopie „Bogaty młodzieniec” umiejętność ta przybrała formę przyjęcia przez Jezusa zaproszenia do bycia uczestnikiem dialogu. Jezus wszedł w dialog z młodzieńcem, w dialog, którego celem było - jak w każdej rozmowie - zrozumienie rzeczy, o których się mówi
[20]. Fenomen tego świadomego uczestnictwa ze strony Jezusa polegał na wnikliwym wsłuchiwaniu się w to wszystko, co komunikował Mu młodzieniec, by natychmiast uchwycić istotę problemu. Jezus nie wyszedł poza przestrzeń wychowanka, czyli poza jego tok myślenia i jego własne rozumienie szczęścia. Właśnie w tej przestrzeni ściśle, określanej przez młodzieńca znalazł sposób na przedstawienie mu propozycji bycia wolnym i odpowiedzialnym za swoje życie.
W perykopie „Powołanie pierwszych uczniów” dostosowanie się do rytmu wychowanka wyrażało się u Jezusa-Pedagoga w powierzeniu czterem rybakom misji w warunkach wyznaczonych przez ich codzienność. Chrystus nie szukał specjalnego miejsca na spotkanie z nimi, ale miejsce ich własnej pracy naznaczył swoją obecnością dobra i zaproponował rybakom tę samą drogę: szukanie dobra w sobie jako źródła bycia dobrym, a w języku symboliki tej perykopy - „bycia rybakiem” dla innych.
2.2. Uszanowanie indywidualnego czasu duchowego dojrzewania osoby
Jezus nigdy nie ustanawiał sztucznych granic dla rozwoju wychowanka, nie forsował jego możliwości stawania się bardziej dojrzałym człowiekiem oraz nie zamykał go we własnych projektach na życie. Zawsze stawiał mu nowe wyzwania, potrzebne mu, konieczne. Taka była Jezusowa pedagogia, dzięki której wychowanek mógł budować doświadczenie własnego życia niczym dom na trwałych fundamentach.
W perykopie „Bogaty młodzieniec”Jezus-Pedagog pozostawił młodemu człowiekowi czas na wypowiedzenie siebie, na stawianie pytań, czas na szukanie u Niego rad i wskazówek oraz czas na podjęcie decyzji. Wyrazem takiej postawy Jezusa były słowa: „jeśli chcesz”.
W perykopie natomiast „Powołanie pierwszych uczniów” ta pedagogiczna umiejętność Jezusa urzeczywistniła się w towarzyszeniu rybakom w historii ich życia rozgrywającej się tu i teraz i wiążącej tych ludzi z miejscem ich pracy oraz wykonywanym zawodem. To naturalne doświadczenie dziejące się w czasie stało się również udziałem Jezusa-Pedagoga, który poddał się warunkom wyznaczonym mu przez ten czas.
2.3. Aprobata dla decyzji wychowanka
W pracy wychowawczejJezusa,widocznej na kartach Ewangelii, daje się zauważyć Jego postawę aprobaty, uszanowania wszystkich decyzji wychowanka. Należy zwrócić szczególną uwagę na słowo wszystkich. W sytuacjach wychowawczych, w których uczestnikiem był Jezus, znaleźli się wychowankowie, którzy przyjęli Jego propozycję na dobre człowieczeństwo, ale też tacy, którzy ją odrzucili. Być może była ona za trudna, zbyt wymagająca. Poprzestali na własnym sposobie myślenia i działania.
Przykładem pierwszej grupy ludzi są rybacy znad Jeziora Galilejskiego, którzy ani przez moment nie wahali się i poszli za Jezusem. Wyraża to stwierdzenie zapisane w Ewangelii: „natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” (Mk 11,18).
Przykładem osoby, która odrzuciła tę propozycję - a tym samym odebrała sobie prawo do własnego rozwoju, zgadzając się na małostkowość i powierzchowność - jest bogaty młodzieniec, który „gdy usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości (Mt 19,16-22). Nie był on zdolny do prowadzenia życia w kierunku pełniejszego dobra. Choć nie znamy z Ewangelii dalszych losów tego człowieka, można przypuszczać, że Jezus-Wychowawca uszanował jego wewnętrzną niemoc ustawienia swojego życia w nowej perspektywie i nie potępił również jego decyzji. Bo Jezus będąc wolnym, u siebie i dobrym spogląda na człowieka od strony jego serca, a nie zewnętrznych oznak.
3. Uczenie się miłości do siebie, drugiego człowieka i Boga
Pierwotny sens działalności wychowawczej Mistrza z Nazaretu streszcza się w realizacji przykazania miłości: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10,27). Pewne zaskoczenie pojawia się, gdy pedagogię Jezusa odczytujemy jako sposób uczenia wychowanka - w pierwszej kolejności - postawy miłości do siebie
[21], a dopiero potem miłości do innych i Boga.
3.1. Pozyskiwanie człowieka dla niego samego
W tym miejscu niezbędny jest szerszy komentarz.Dla wielu miłość do samego siebie wydaje się rzeczą oczywistą, której nie trzeba poddawać głębszej refleksji. Jest ona znakiem pozytywnego myślenia o sobie, którą wyrażają stwierdzenia, takie jak np.: jestem wspaniały, obdarzam siebie szacunkiem i zaufaniem, czyli kocham siebie. Ale spojrzenie z dystansu na samych siebie - jakie zapewnia osoba towarzysza drogi - ustawia powyższe głosy w innym świetle i pozbawia ich tym samym być może wygórowanych stanów emocjonalnych. Dopiero w obecności drugiego nabywamy świadomości, że nasze dotychczasowe życie zamyka się raczej w granicach jakiegoś schematu czy lansowanego mitu o miłości siebie albo zmieniania masek w zależności od pojawiających się warunków zewnętrznych. A więc to nie jest miłość, lecz w najlepszym wypadku jakiś sposób tolerancji własnego istnienia. Miłości do siebie samego nie reklamują zewnętrzne oznaki naszej sławy, umiejętności czy zainteresowania. Miejsce dla takiego rodzaju miłości wyznacza jej ludzki duch.
W obydwu wspominanych perykopach uczenie miłości do samego siebie to nic innego jak indywidualna praca Jezusa-Pedagoga z wychowankiem, rozumiana jako wspólne przemierzanie drogi w celu pozyskiwania człowieka dla niego samego. Ta praca to towarzyszenie wychowankowi, który dzielił się z Nauczycielem własną historią życia. U „Bogatego młodzieńca” Jezus, wsłuchując się w głos jego serca, szukającego szczęścia, brał za podstawę jego życie tworzone na fundamencie przykazań i otwierał mu przestrzeń do miłowania siebie. U rybaków z perykopy „Powołanie pierwszych uczniów” wsłuchiwał się z kolei w trud ich codziennej pracy. Taka postawa Jezusa - pełna miłości wobec drugiego - naznaczyła swoją obecnością odwagę pierwszych kroków wychowanków w kierunku pokochania siebie samych.
3.2. Nowy horyzont postrzegania drugiego człowieka
Miłość do innych, której uczy Jezus w swej pedagogii, staje się możliwą dopiero w momencie pokochania siebie. Jezusowe oddziaływanie wychowawcze nie miało na celu uczenia wychowanka skupiania uwagi na sobie (mamy tu na myśli pejoratywny wydźwięk tej postawy, graniczący z egoizmem), lecz otwarcie przed nim nowych horyzontów spostrzegania drugiego, określanego w języku biblijnym jako bliźni. Chrystus otwierał przed wychowankiem możliwość nowej, o wiele głębszej relacji z nim. Każdy człowiek znajdujący się w obszarze naszej codzienności zasługuje na spojrzenie, które go nie potępia, nie rani jego godności osoby i nie naznacza cierpieniem jego człowieczeństwa.
W perykopie „Bogaty młodzieniec” Jezus otworzył wychowankowi przestrzeń bycia dla innych, których ewangelista Mateusz nazwał ubogimi. Rozdać ubogim swoje bogactwa oznacza, jak powie S. Łucarz „pozbyć się, nie spodziewając się nic w zamian, rozdać takim ludziom, którzy nie będą w stanie odwdzięczyć się, rozdać tak, aby nie pozostawić sobie żadnej formy zabezpieczenia, żeby jedynym bezpieczeństwem był Jezus i Jego miłość”
[22]. Natomiast w perykopie „Powołanie pierwszych uczniów” stworzenie relacji z drugim skierowane było do wszystkich ludzi. Uczniowie mieli bowiem stać się rybakami ludzi.
3.3. Osoba Boga Źródłem ludzkiego życia
Miłowanie Boga, czego Jezus nauczał swoich wychowanków, nie znajduje się na ostatnim miejscu, jak to mogłoby niektórym się wydawać. W modelu Jezusowej pedagogii Bóg zajmuje centralne miejsce i jest Źródłem ludzkiego życia. Prawda ta posiada jednak znamiona paradoksu. W początkowej fazie spotkania z wychowankiem Jezus nigdy od razu nie proponuje nikomu osoby Boga i nie nakazuje Go od zaraz kochać i czynić dla Niego wielkich rzeczy. Jezusowe postępowanie wychowawcze nie posiada takich cech moralizatorstwa i uszczęśliwiania człowieka na siłę. Jezus, chcąc ukazać Boga w imieniu którego sam działał, wsłuchuje się najpierw w doświadczenie człowieka, staje się jego uczestnikiem, czyli towarzyszem drogi. Tym samym wprowadza wychowanka w doświadczenie bycia przez Jezusa akceptowanym, kochanym, szanowanym, czyli de facto kochanym przez samego Boga. Bo najpierw trzeba doświadczyć miłości ze strony kogoś, kogo się widzi, aby potem otworzyć się na miłość Tego, którego się nie widzi. Fenomen takiego wychowania tkwi w uszanowaniu wewnętrznej dyspozycyjności każdego człowieka wobec Boga i Jego miłości względem niego.
Ten aspekt Jezusowego modelu pedagogii w omawianych perykopach, jak i w całej Ewangelii, posiada właśnie taki wydźwięk. Jezus w swej pracy wychowawczej kieruje człowieka w stronę Boga - jedynego Źródła ludzkiego szczęścia.
4. Uniwersalne przesłanie modelu pedagogii Jezusa
Pedagogia Jezusa z Nazaretu i jej uniwersalne przesłanie dla współczesnego wychowania jest ogólną propozycją, którą można przyjąć lub nie, być nią w całości zainteresowanym albo odrzucić. Wpisując się jako jedna z alternatywnych dróg, nie rości sobie pretensji do ubiegania się o najwyższą pozycję pośród innych rozwiązań, dążących do uzdrowienia istniejącego obecnie kryzysu wychowania. Poznanie wychowawczego modelu Jezusowej pedagogii jest zadaniem ważnym, choć trudnym, gdyż wymaga ze strony wychowawcy „powrotu do źródeł ewangelicznych i nowego odczytania wartości wychowawczych Ewangelii”
[23]. Ale wejście na taką drogę, na której słowa Jezusa i Jego postawa tłumaczyłyby ludzką egzystencję, mogą przynieść wychowankowi przesłanie autentycznej nadziei i towarzyszyć w rozwoju jego człowieczeństwa, co może okazać się ważną przygodą w życiu.
Byłoby dobrze, by współczesny pedagog postawił sobie pytanie, czy istnieje w nim chęć uczenia się od Jezusa-Pedagoga, to znaczy dążenie do odkrywania w sobie dobra i zdobywanie umiejętności przekazywania go wychowankom. Ważną jest również refleksja nad jakością przekazu, by nie ograniczał się on do potoku: słów, pouczeń, rad i wskazówek, które niewiele wnoszą w kształtowanie osobowości wychowanka, ale by był przede wszystkim dzieleniem się własną - dobrą osobowością.
Akceptując podmiotowość wychowanka, pedagog nie powinien stawiać mu warunku wypowiedzenia się, rozumianego bardzo standardowo i tradycyjnie - poprzez werbalizację. Bo słowa - jak powiedział - J. H. Pestalozzi „nie oddają samej rzeczy, one jedynie pozwalają ją jasno poznać i uświadomić sobie”
[24]. Jezus w modelu swojej pedagogii pokazuje coś więcej: skupia uwagę na całościowym wypowiedzeniu się wychowanka nie tylko poprzez słowa, ale także gesty, uczucia, płacz, emocje. To wszystko jest ważne, mówiące więcej niż słowa.
Jezus wie doskonale, że wychowanek powierzony Jego pieczy znajduje się w permanentnym procesie dojrzewania osobowego, czyli w procesie stawania się osobą. Zadaniem więc wychowania – jak stwierdza A. Nowaka - będzie w tym przypadku „(…) przygotowanie człowieka do dojrzałego przeżywania rozterek i konfliktów rodzących się w obcowaniu ze światem wartości tak, aby doświadczane kryzysy mogły stanowić motyw przemian podejmowanych przez jednostkę. Tego typu trudności mogą pojawiać się na każdym etapie rozwoju człowieka. (…) nabyta umiejętność ich pokonywania (m.in. właśnie dzięki różnorodnym oddziaływaniom wychowawczym) ułatwi w przyszłości radzenie sobie z nowymi konfliktami, złagodzi przeżywany w związku z nimi dyskomfort emocjonalny”
[25].
Aby wychowanek mógł być wolny i odpowiedzialny za siebie wpierw powinien doświadczyć towarzyszenia mu przez wychowawcę. Jest to doświadczenie uczenia się własnego życia przy boku pedagoga, który jest: wolny, jest u siebie i jest dobry. Bycie uczniem - nie tyle w sensie zdobywania wiedzy na temat świata i ludzi, lecz wiedzy o świecie własnego ducha - zapewnia jedynie przestrzeń relacji z Mistrzem. Taką przestrzeń otrzymali od Jezusa wychowankowie, których przygotowywał On do dokonywania dobrych wyborów i stwarzał im odpowiednie warunki do przeżywania własnej odpowiedzialności.
Wychowanie ze swej natury rozumie się jako proces wyznaczony poprzez horyzont czasu. W przestrzeni wychowania, jak zauważa K. Ablewicz, chodzi nie tyle o czas astronomiczny, co indywidualny czas dojrzewania fizycznego, psychicznego oraz duchowego. Szczególną uwagę zwraca autorka na czas duchowy, w którym powinno mieć miejsce dojrzewanie człowieka jako osoby
[26]. Z zagadnieniem tym wiąże się ściśle postawa wychowawcy, który - jak powie J. Woroniecki – musi się „wyrzec tego nieumiarkowanego pragnienia, aby widzieć samemu rezultaty swych wysiłków, aby się nimi samymi radować”
[27]. Wzorem jest tu Osoba Jezusa-Wychowawcy, który potrafił taką postawę przyjąć i prezentować.
W wychowywaniu człowieka ważny jest element wyzwalania go z tego, co krępuje jego właściwy rozwój. Dokonuje się to poprzez ukazywanie wychowankowi coraz to większego obszaru dobra znajdującego się w nim i poza nim. Trzeba mieć jednak świadomość, że czasami taki proces może zakończyć się pozornym fiaskiem w momencie całkowitej lub częściowej zmiany przez wychowanka kierunku marszu. Dlatego przyjęcie każdej decyzji wychowanka nic nie powinno zmienić w zachowaniu się wobec wychowanka i jeszcze być może mocniej podkreślić akceptację jego osoby, by ten w żaden sposób nie odczuł odrzucenia ze strony pedagoga.
Barbara Adamczyk – dr nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki, adiunkt Katedry Dydaktyki i Teorii Wychowania w Wyższej Szkole Filozoficzno – Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie.
[1] S. Kunowski,
Podstawy współczesnej pedagogiki, Warszawa 2001, s. 27.
[2] S. Palka,
Pedagogika w stanie tworzenia, Kraków 1999, s. 21.
[3] Kongregacja ds. Duchowieństwa,
Dyrektorium ogólne o katechizacji, Poznań 1998, 140.
[4] E. Wajszczak,
Funkcje wychowawcze Chrystusa w Ewangeliach, …………., 1970, „Collectanea Theologica”, nr 40, s. 65. Zagadnienie pedagogii Bożej wobec Izraelitów można znaleźć - na przykład – w książce J. Bagrowicza,
Pedagogia przymierza w Pięcioksięgu, w: „
Pan Bóg twój, wychowuje ciebie” Pwt 8,5.
Studia z pedagogii biblijnej, J. Bagrowicz, S. Jankowski (red.),Toruń …………, s. 47-70.
[5] Kongregacja ds. Duchowieństwa,
Ogólna instrukcja katechetyczna, Kraków 1972, 33.
[7] Klemens Aleksandryjski przywiązywał wielkie znaczenie do nazywania Chrystusa tytułem „pedagog”, o czym świadczy następujący fakt: 72 razy, i to tylko w pierwszej księdze
Pedagoga, Jezus jest tak określony (zob. Clément d’Alexandrie,
Le pédagogue, przekł. M. Harl, Paris 1960).
[8] L. Rzodkiewicz,
Jezus Chrystus w kulturze antycznej.
Stanowisko Klemensa Aleksandryjskiego, Legnica 1999, s. 82. Warto podkreślić, że ta pozycja jest cennym studium przedstawiającym na tle antyku Jezusa jako założyciela chrześcijaństwa. Nie można zapominać, że daty wyznaczające ziemskie życie Jezusa to właśnie czasy starożytne, a to oznacza, że Chrystus musiał zetknąć się również z
paideią. Ewangeliści nie zapisali tego w swoich pismach ze względu na ich religijny charakter. Nie można pominąć w tej kwestii zdania wielkiego znawcy antyku, również tego chrześcijańskiego, J. Wernera, który ukazuje Chrystusa w roli boskiego wychowawcy (zob. J. Werner,
Wczesne chrześcijaństwo i grecka paideia, przekł. K. Bielawski, Bydgoszcz 1997, s. 76).
[9] L. Rzodkiewicz,
Jezus Chrystus w kulturze antycznej, dz. cyt., s. 54.
[11] Por. tamże, s. 86-88.
[13] J. Werner,
Wczesne chrześcijaństwo i grecka paideia, dz. cyt., s. 80.
[14] M. Konopczyński,
Twórcza resocjalizacja:
wybrane metody pomocy dzieciom i młodzieży, Warszawa 1996, s. 55.
[15] S. Palka,
O podmiotowym traktowaniu ucznia i wychowanka.
(Szkic na marginesie pedagogiki praktycznie zorientowanej), w:
Poza kryzysem tożsamości.
W kierunku pedagogiki personalistycznej, F. Adamski (red.), Kraków 1993, s. 92.
[16] Por. A. Vannesse,
Écouter l’autre.
Tant de choses à dire, Lyon 1995, s. 18.
[17] Por. Ph. Bacq,
La pédagogie des exercices sprirtuels, „Cahiers de Lumen Vitae” 1991, nr 3, s. 25.
[18] J. Tischner,
Spór o istnienie człowieka, Kraków 1998, s. 134.
[19] Por. A. Chapelle,
Anthropologie, Bruxelles 1997, s. 91. Według K. Wojtyły człowiek – osoba, posiadając wolną wolę, jest panem samego siebie, czyli jest
sui iuris. Por. K. Wojtyła,
Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1986, s. 26.
[20] Por. M. Śnieżyński,
Zarys dydaktyki dialogu, Kraków 1998, s. 173.
[21] Zob. A. Fossion,
Dieu toujours recommencé.
Essai sur la catéchèse contemporaine, Bruxelles 1997, s. 28.
[22] S. Łucarz,
Wpatrzeni w Jezusa, Kraków 2001, s. 16.
[23] S. Kunowski,
Ogólne wskazania katechetyczne, „Katecheta” 1968, nr 4, s. 148.
[24] J. H. Pestalozzi,
Pisma pedagogiczne, Wrocław – Warszawa – Kraków - Gdańsk 1972, s. 72.
[25] A. Nowak,
Wartości w procesie dojrzewania osobowego, w:
Tradycja i wyzwania.
Księga pamiątkowa na 75-lecie założenia Studium Pedagogicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego 1921-1996, K. Pacławska (red.), Kraków 1996, s. 232.
[27] J. Woroniecki,
Wychowanie człowieka.
Pisma wybrane, Kraków 1961, s. 200.