Co byłoby, gdyby nagle Kościołowi w Polsce przybyło tysiące nowych, wykwalifikowanych pracowników? Teologów z wyższym wykształceniem? Co by było, gdyby w każdej parafii pojawił się jeden, dwóch, może kilku takich pracowników?
Co byłoby? Nic by nie było! Przecież dokładnie coś takiego przeżyliśmy po roku 1990, kiedy nauczanie religii wprowadzono do szkół. Owszem – i liczby, i jakość wykształcenia rozłożyły się na kilka dobrych lat, ale w porównaniu z całą historią Kościoła to była chwila.
Czy ta chwila coś zmieniła? Uważam, że nic. Powiem więcej, może nawet zaszkodziła.