Katecheta 7/2011
Katecheta 7/2011
E-wydanie
„Katecheta” jest teraz również dostępny Jako e-wydanie!
Na półkę Katechety
Zanim jej powiesz tak
Anthony Garascia
KSIĄŻKA
10,00 zł 5,00 zł

Co piszą inni?

Aktualne tematy włoskiej myśli katechetycznej - "Catechesi" (Włochy)
Autor: ks. Maciej Kubiak
Artykuł archiwalny
AKTUALNE TEMATY WŁOSKIEJ MYŚLI KATECHETYCZNEJ – „CATECHESI” (WŁOCHY)
 
W roku szkolnym 2010/2011 włoskie pismo „Catechesi”, wydawane przez Centro Evangelizzazione e Catechesi Don Bosco, obchodzi 80-lecie swojego istnienia. To doskonała okazja, aby pogratulować redakcji tak wspaniałego jubileuszu i podziękować jej za wkład w rozwój katechetyki nie tylko w Italii. W roku 80-lecia istnienia w materiałach proponowanych przez redakcję dwumiesięcznika „Catechesi” dominują dwa tematy, ujęte w dwa odrębne cykle artykułów, publikowanych w kolejnych numerach pisma. Pierwszy temat ma również – w pewien sposób – rocznicowy charakter. Redakcja zachęca do dyskusji 40 lat po ukazaniu się podstawowego dokumentu katechetycznego we Włoszech, zwanego Documento di Base. Drugi temat, który chciałbym zasygnalizować, wiąże się z problemem mówienia o Bogu, głoszenia Boga dzisiaj. Redakcja pyta: Dio oggi: come annuniciarlo? („Bóg dzisiaj: jak Go głosić?”). Spróbujmy przybliżyć krótko polskiemu czytelnikowi oba tematy.
 
1. Dokument podstawowy – 40 lat później
 
Antonio Bollin w artykule opublikowanym w numerze listopad – grudzień zwraca uwagę, że Documento di Base był pomyślany przed 40 laty jako odniesienie do nowego programu katechizacji po Soborze Watykańskim II i przypomina słowa Pawła VI, który – prezentując go w 1970 roku – podkreślił przełomowy charakter oraz decydujący wpływ na kształtowanie wiary we włoskim społeczeństwie. Dokument opublikowany 2 lutego 1970 roku otworzył nowy rozdział w historii włoskiej katechetyki i w istotny sposób wpłynął na rozwój katechezy, a także całego duszpasterstwa w Italii. Autor artykułu, doceniając wagę dokumentu sprzed 40 lat, wskazuje równocześnie na pilną potrzebę przemyślenia na nowo całego programu katechetycznego ze szczególnym uwzględnieniem perspektywy misyjnej. Dokonujące się zmiany społeczne i kulturowe stawiają przed katechezą nowe wyzwania edukacyjne w dziedzinie wychowania do wiary. W dalszej części swojego artykułu A. Bollin przytacza wypowiedzi trzech włoskich katechetyków, których poprosił o ocenę omawianego dokumentu. Wnioski z przeprowadzonych rozmów można streścić w następujący sposób: nie ulega wątpliwości, że Documento di Base narodził się z ducha soboru, zwłaszcza konstytucji Dei Verbum, z której zaczerpnął kilka ważnych myśli dla rozwoju katechezy we Włoszech; Kościół nie może dzisiaj uchylać się od katechezy zróżnicowanej, proponującej indywidualne ścieżki rozwoju, z których nie wolno zrezygnować, jeśli chce się pozostać wiernym współczesnemu człowiekowi i jego konkretnym wymaganiom; w komunikowaniu słowa Bożego trzeba zwracać uwagę na ściślejszą i bardziej konkretną relację z Pismem Świętym, liturgią, miłością bliźniego, a także znakami czasu; konieczna jest odpowiedź na najnowsze wyzwania duszpasterskie, przede wszystkim poprzez włączenie w ewangelizację całej wspólnoty chrześcijańskiej i postawienie w centrum uwagi osoby ewangelizowanej. Misyjnym wymiarem katechezy – również związanej z ewangelizacją oraz nową (czy może ponowną) ewangelizacją – zajmuje się Luciano Meddi („Catechesi”, 2010-2011 nr 2, s. 13-32). Autor sugeruje, że obecnie programy duszpasterskie mocniej akcentują kwestię misyjności. Zajmuje ona miejsce tego nurtu duszpasterskiego, który jest nazywany reewangelizacją. Autor odwołuje się do aktualnych procesów kulturowych, zachodzących w społeczeństwach, pyta o język, którym posługuje się Kościół ewangelizując, zastanawia się nad zjawiskiem nowej inkulturacji chrześcijaństwa, która musi różnić się od tej, którą znamy z historii Kościoła i jego misyjnych działań. L. Meddi stwierdza też z bólem, że wciąż trudno jest zauważyć soborowy styl liturgiczny, którego centrum stanowi samoświadomość misyjna kościelnej wspólnoty. Na zakończenie autor apeluje o odpowiednią duchowość wszystkich katechizujących; bez niej praktyka katechetyczna jest tylko „szkółką” dla dzieci, którym przekazuje się teorie niemające nic wspólnego z ich życiem. Katecheci i katechiści mogą być równocześnie ewangelizatorami, jednak nasze dzisiejsze wspólnoty potrzebują również misjonarzy, zaangażowanych w pełnym, a nie tylko ograniczonym wymiarze czasowym. Może więc trzeba pomyśleć o posłudze misjonarza w naszych wspólnotach?
Kontynuując swoje rozważania w trzecim numerze dwumiesięcznika „Catechesi”, L. Meddi wskazuje kierunki najważniejsze dla katechezy w przyszłości. Pierwszy kierunek wiąże się z koniecznością ponownego zdefiniowania miejsca katechezy i katechizacji w złożonym procesie ewangelizacji, która jest podstawowym zadaniem Kościoła misyjnego. Kolejna sprawa to konieczność przeanalizowania zadań oraz konkretnych odpowiedzialności szczegółowych i „epokowych” katechezy w obecnym kontekście duszpasterskim. Trzeci kierunek wiąże się ze zmianami, które muszą się dokonać w katechizacji pod wpływem dwóch wcześniejszych refleksji. Zainteresowanych szczegółami tej bardzo ciekawej analizy odsyłam do tekstu źródłowego („Catechesi”,2010-2011 nr 3, s. 3-23).
Do 40. rocznicy opublikowania przez włoskich biskupów Documento di Base redakcja dwumiesięcznika „Catechesi” powraca również w kolejnym, czwartym zeszycie (marzec – kwiecień 2011), w którym znajdziemy ciekawy tekst Giorgio Ronzoniego, poświęcony metodzie w katechezie. Trzeba zaznaczyć, że przez metodę autor rozumie następstwo konkretnych poczynań dydaktycznych czy też schemat pewnych działań na różnych etapach procesu katechetycznego, które można powtarzać zawsze w ten sam sposób, niezależnie od proponowanych treści. Precyzyjnie rzecz ujmując – według G. Ronzoniego – dla potrzeb omawianego artykułu metodą będzie to, co rozumiemy przez zastosowanie dydaktyczne jakiejś konkretnej metody. Zdaniem autora, podstawowym kryterium, na podstawie którego można dopuścić taką czy inną metodę do zastosowania w katechezie powinna być wierność – wierność Bogu i wierność człowiekowi. Pominę tutaj wątek historyczny; G. Ronzoni ukazuje bowiem omawianą kwestię i jej rozwój w ostatnich 40 latach. Najistotniejszy wydaje się końcowy fragment artykułu, w którym autor przypomina – nawiązując do słynnego włoskiego katechetyka, Emilio Albericha – że przeciwstawianie metod katechezy jej treściom jest fałszywe. Dzieje się tak jednak, gdy katecheta nie rozumie albo nie potrafi połączyć realizacji – strona po stronie i punkt po punkcie – programu z podręcznika z problemami, które przynosi ze sobą codzienność, rok liturgiczny oraz wydarzenia z życia Kościoła lokalnego i powszechnego albo – co gorsza – ogranicza swoją kreatywność do odtworzenia tego, co proponuje ostatni numer prenumerowanego przez niego periodyku katechetycznego. W ostatniej części artykułu G. Ronzoni podkreśla, że metoda musi służyć wychowaniu, edukacji – w szerokim znaczeniu tego słowa – a nie tylko uczeniu, rozumianemu jako przekazywanie teoretycznej wiedzy. Minęły już czasy Piusa X, w których celem katechezy była walka z ignorancją i niewiedzą religijną. Rozwiązania problemów współczesnej katechezy nie wyczytamy z nowych podręczników ani tym bardziej nie znajdziemy ich w nowych traktatach pedagogicznych czy metodologicznych. Stąd potrzeba katechetów i katechistów umiejących czytać i interpretować sytuację ludzi, do których się zwracają, a następnie wybrać właściwe sposoby działania, najważniejsze treści i w ten sposób prowadzić działania katechetyczne. W tym świetle niezwykle ważna staje się formacja katechetów, w której – zdaniem autora – centralnym punktem powinno stać się przygotowanie metodologiczne. Każde inne rozwiązanie pozbawia katechetów odpowiednich narzędzi i stawia ich w niezwykle trudnej sytuacji – braku umiejętności nieodzownych do wypełnienia stojących przed nimi zadań. Klasyczna triada: „być – wiedzieć – umieć zrobić”, potwierdzona również w raportach UNESCO na temat edukacji, powinna zostać odwrócona – nie tyle ze względu na źle rozumiany pragmatyzm, co raczej w celu uprzywilejowania w działaniach formacyjnych progresywnej interioryzacji, którą najlepiej oddaje angielskie stwierdzenie: learnig by doing. Wychodząc od „umieć zrobić”, czyli ucząc katechetów metody, motywuje się ich do odszukania potrzebnych im treści, do pytania o osobistą wiarę oraz osobistą relację z innymi, z Bogiem a także – w pewnym sensie – z samym sobą.
 
2. Bóg dzisiaj: jak Go głosić?
 
Drugi temat z ostatniego rocznika „Catechesi” dotyczy kwestii związanych z komunikacją religijną. W kilku tekstach specjaliści z tej dziedziny podejmują kilka ciekawych kwestii: Zelindo Trenti pyta o język, którego używamy, gdy mówimy o Bogu, Massimo Diana próbuje pokazać, na ile psychologia może dzisiaj pomóc mówić o Bogu („Catechesi”, 2010-2011 nr 3, s. 41-63), natomiast Augusto Barbi dzieli się swoimi przemyśleniami o charakterze literackim, hermeneutycznym i teologicznym, które potwierdzają tezę, że biblijne opowiadania są w ścisłym znaczeniu opowiadaniami przemieniającymi, a ich narracyjna lektura w ramach katechezy wpływa na wzrastanie w wierze i kształt życia chrześcijańskiego („Catechesi”, 2010-2011 nr 4, s. 35-52). Chciałbym zaproponować Czytelnikom „Katechety”, moim zdaniem, jednego z najlepszych tego typu pism na świecie, krótkie omówienie niezwykle ciekawego tekstu. Bruno Ferrero (włoski ksiądz, katechetyk, autor wielu opowiadań) prezentuje cztery warunki, które trzeba spełnić, aby zostać biblijnym narratorem („Catechesi”, 2010-2011 nr 4, s. 53-78). Artykuł jest bardzo obszerny, przedstawiam więc tylko najważniejsze jego punkty. Pierwszy konieczny warunek dotyczy studiowania Biblii – najlepiej w grupie – a ściślej biblijnych opowiadań, z uwzględnieniem różnych interpretacji i różnych tłumaczeń. Autor proponuje też prostą metodę takiego studium, które rozpoczyna się od czytania na głos i wyjaśnienia niezrozumiałych terminów. Dalej następuje dzielenie się spontanicznymi spostrzeżeniami, analizowanie tekstu biblijnego – zdanie po zdaniu za pomocą konkretnej metody naukowej (metoda krytyczno-historyczna, strukturalna, narracyjna lub inna). Dopiero teraz można wejść w istotę zagadnienia. Drugi etap – a zarazem konieczny warunek – to podział tekstu biblijnego na obrazy, które mogą obejmować nawet kilka wersetów. Taki podział musi prowadzić do pytania, dlaczego chciałbym opowiedzieć innym dany tekst. Trzecim krokiem jest wizualizacja osób i sytuacji. Obrazy, które wyodrębniliśmy w poprzednim punkcie, trzeba teraz „ubrać”, wprowadzając konkretne postaci, opisując miejsca, wsłuchując się w trudności, tak aby mieć wrażenie uczestniczenia w opisywanych wydarzeniach. I tak dochodzimy do czwartego etapu, którym jest osobista prezentacja tekstu biblijnego. Autor bardzo szczegółowo omawia ten etap, zwracając również uwagę na wiele kwestii natury językowej. Na zakończenie dokonuje aplikacji zaprezentowanej metody do konkretnego fragmentu Ewangelii wg św. Łukasza (4,14-30). Może warto w przyszłości pokusić się o przetłumaczenie całego tekstu Bruno Ferrero. Byłoby to z pewnością wielkim pożytkiem również dla środowiska polskich katechetów.
 
 
ks. Maciej K. Kubiak – lic. komunikacji społecznej, redaktor naczelny „Biblioteki Kaznodziejskiej”, redaktor naczelny Radia Emaus w Poznaniu.