2 lutego, w święto Ofiarowania Jezusa w świątyni, kończy się Rok Życia Konsekrowanego. W naszym kraju w szeroko rozumiane dzieło wychowania angażuje się wiele osób konsekrowanych: sióstr, ojców i braci zakonnych. Ich posługa nie zawsze bywa zauważana i właściwie doceniana. Kto kiedykolwiek miał możliwość odwiedzin, np. w domach dziecka czy w szkołach prowadzonych przez różne zgromadzenia zakonne, zapewne pozostał pod wielkim wrażeniem poświęcenia, jakie towarzyszy pracy z dziećmi i młodzieżą.
Od kilku lat ukazują się publikacje poświęcone systemom wychowania poszczególnych zgromadzeń zakonnych
[1]. Zainteresowani mogą odnaleźć w nich solidnie przygotowane zestawienia obejmujące teoretyczne i praktyczne, historyczne i współczesne aspekty pracy wychowawczej prowadzonej przez osoby konsekrowane. Lista zakonów i zgromadzeń, które w swym charyzmacie mają pracę wychowawczą, jest bardzo długa. Wśród zakonów i zgromadzeń męskich należy wymienić przede wszystkim: salezjanów, jezuitów, dominikanów, pijarów, pallotynów, redemptorystów; z żeńskich – nie sposób nie wspomnieć o salezjankach, nazaretankach, służebniczkach NMP, urszulankach, niepokalankach, dominikankach, pallotynkach, felicjankach, sercankach, noterdamkach i… wielu, wielu innych.
„Katecheta”, chcąc przypomnieć i podkreślić rolę, jaką w procesie wychowania pełnią osoby zakonne, proponuje krótki wywiad z kilkoma siostrami zakonnymi. Wczytując się w te słowa, warto pomyśleć o własnym nastawieniu wobec osób konsekrowanych. Zachęcamy, by katechetycznym owocem kończącego się Roku Życia Konsekrowanego była większa życzliwość, bliska modlitwa i ciepły uśmiech dla osób powołanych do życia zakonnego.
Czym jest dla Sióstr wychowanie?
s. Marianna: Z perspektywy osoby wychowywanej – wychowanie jest fundamentem, na którym buduję swoje człowieczeństwo, drogą do poznania i przyjęcia siebie. Natomiast z perspektywy osoby wychowującej – jest miłością… miłością bezwarunkową, która nachyla się nad młodym człowiekiem i pragnie wspierać i towarzyszyć mu w odkrywaniu jego tożsamości.
s. Grażyna: Wychowywać znaczy towarzyszyć drugiej osobie w jej rozwoju. Zadaniem każdej osoby, niezależnie od wieku, własnych możliwości czy momentu, w jakim się znajduje, jest wzrastać ku dojrzałości, ku pełni w Chrystusie. Towarzyszyć w tej drodze to dotykać serca, wydobywać z głębi osoby jej piękno i możliwości, wskazywać kierunek, inspirować, motywować i na różne sposoby wspierać. Dla mnie to trochę tak, jak być zaproszonym na czyjąś „ziemię świętą”.
s. Augustyna: Moje Zgromadzenie – Sióstr Szkolnych de Notre Dame – nauczyło mnie pięknej definicji wychowania, którą bardzo kocham i podpisuję się pod nią całym sercem. Brzmi ona: „Przez wychowanie rozumiemy uzdalnianie ludzi, by mogli osiągnąć pełnię swych możliwości jako osoby stworzone przez Boga na Jego obraz i podobieństwo, i pomaganie im, by wykorzystywali swoje zdolności dla budowania świata bardziej ludzkiego” (Konstytucja Jesteście posłane 22).
s. Karola: Wychowanie osoby, do którego jesteśmy zaproszeni, jest wielkim darem Boga. Bóg zaprasza nas do współpracy w kształtowaniu istoty, którą odwiecznie powołał do przyjaźni ze Sobą. Jeśli od tej strony rozpatrujemy to zagadnienie, dostrzegamy jego doniosłość. Z nią zaś łączy się odpowiedzialność. Nasze wysiłki wychowawcze nie są przecież tylko doraźne, nie skutkują jedynie nabyciem jakichś przyrodzonych umiejętności przez naszych uczniów. Wychowanie jest sztuką, którą można porównać do rzeźbienia posągu z bezkształtnej z początku bryły. Od rzeźbiarza zależy, czy owocem jego pracy będzie nic nie znaczący kształt, czy też arcydzieło. Podobnie od wychowawcy zależy, czy jego starania przyczynią się do ukształtowania mocnej, harmonijnej, spójnej osobowości.
s. M. Loyola: Wychowanie, które powinno mieć charakter integralny, jest niezbywalnym prawem i bardzo ważnym procesem w życiu i rozwoju osoby, która we wzajemnych relacjach z innymi osobami staje się zdolna do wejścia na drogę samowychowania i autoformacji, dążąc do pełnej dojrzałości ludzkiej i chrześcijańskiej. Na tej drodze wychowanek potrzebuje łaski, która go umacnia w wyborze Dobra, Prawdy i Piękna, oraz prowadzenia przez wychowawcę/wychowawców, którzy w świadomie i odpowiedzialnie organizowanych różnorodnych działaniach pedagogicznych poprzez osobisty przykład życia, słowa i świadectwo wiary pomagają mu rozwijać własne człowieczeństwo. Wczesne wychowanie dziecka jest niezwykle istotne w tym procesie, gdyż rozwinięte wtedy możliwości zgodnie z wrodzonymi skłonnościami mają charakter trwały i wywierają wpływ na postawy i zachowania osoby przez całe życie.
s. Maksymiliana: Dla mnie wychowanie to długotrwały proces kształtowania w małym i dużym człowieku pięknych postaw: wrażliwości, wdzięczności, poświęcenia, miłosierdzia wobec tych, którzy są obok. W dzisiejszym świecie mogę śmiało powiedzieć, że wychowanie to przede wszystkim formowanie postawy wytrwałości, a nie ucieczki przed trudnościami, dążenie do dobrych celów i podejmowanie z radością nowych wyzwań. Wychowanie jest jak wspinaczka po górach, by w doborowym towarzystwie, w bliskości kochającej osoby podejmować codzienną walkę o wartości.
W jaki sposób zgromadzenia Sióstr realizują charyzmat wychowania?
s. Augustyna: Zgromadzenie Sióstr Szkolnych rozsiane po całym świecie próbuje docierać do dzieci i młodzieży, a szczególnie do kobiet. Forma pracy z nimi zależy od potrzeb i możliwości w danym kraju. Pracujemy w szkołach, przedszkolach, internatach, domach dziecka i we wszelkich innych dziełach, które pomagają się rozwijać i poznawać Pana Boga, Jego miłość, Jego plany wobec danej osoby.
s. Karola: Zgromadzenie Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi już od samego początku swojego istnienia włączyło się bardzo czynnie w pracę wychowawczą. Ta praca była i jest realizowana w różnorodny sposób i na różnych płaszczyznach. Trzeba na wstępie wspomnieć o katechizacji, którą nasze Matki Założycielki podjęły już w pierwszych dniach istnienia wspólnoty. Od tej pory Siostry starają się przekazywać i umacniać wiarę dzieci i młodzieży. Dokonuje się to na różnych poziomach edukacyjnych, poczynając od przedszkolnych maluchów, przez uczniów szkół podstawowych, a kończąc na dorastających licealistach. Jednym ze sposobów wychowania jest również prowadzenie wielu grup formacyjnych, takich jak bielanki, koła różańcowe, biblijne, misyjne. Siostry przygotowują również rekolekcje i dni skupienia dla dorastających dziewcząt, podczas których mogą one pogłębiać swoją relację z Bogiem.
s. Maksymiliana: Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu, moje Zgromadzenie, realizuje charyzmat wychowania na bardzo wielu drogach. Docieramy do ludzi małych i dużych poprzez prowadzenie przedszkoli, szkół, internatów, katechizację, prowadzenie grup parafialnych, organizowanie i prowadzenie duszpasterstw młodzieży i rodzin, a w nich rekolekcji, warsztatów, skupień, wykładów mających na celu wspieranie wychowawczej roli rodziny. Towarzyszymy rodzinom codzienną modlitwą, ofiarą, wsparciem w różnych sytuacjach. Prowadzimy rodziny do Nazaretu, by w Świętej Rodzinie odkrywali umocnienie i wzór do naśladowania w zwyczajnym, codziennym życiu.
s. Marianna: Założycielka nazaretanek, bł. Franciszka Siedliska, pragnęła, by każda siostra troszczyła się o rozszerzanie Królestwa Bożej Miłości, zwłaszcza wśród rodzin. Poza modlitwą i ofiarą w tej intencji siostry nazaretanki na całym świecie przejawiają troskę o rodzinę, oddając się pracy wychowawczej: prowadząc szkoły i przedszkola, świetlice środowiskowe, domy dziecka, domy samotnej matki, katechizując, prowadząc duszpasterstwa i wspólnoty dzieci, młodzieży i rodzin, a także oferując wsparcie rodzicom w ich wysiłkach skierowanych ku dobru dzieci.
s. M. Loyola: Zgromadzenie Sióstr Służebniczek BDNP (dębickich), sięgając do tradycji i odpowiadając na współczesne wyzwania, realizuje swój charyzmat poprzez katolickie wychowanie dzieci i młodzieży we własnych przedszkolach i placówkach opiekuńczo-wychowawczych oraz w ramach parafii – poprzez katechizację, grupy formacyjne i apostolskie. Najważniejszą posługą jest wychowanie dzieci w wieku przedszkolnym w ochronkach jako realizacja wskazań pedagogicznych bł. Edmunda Bojanowskiego. Służymy ochranianiu osoby i wartości przez szanowanie i zachowywanie tradycji rodzinnych, religijnych i narodowych, przekazywanie ich w procesie integralnego wychowania dzieci i wsparcie rodzin, by odpowiadało w pełni bogactwu ludzkiej natury i służyło dobru wspólnemu.
s. Grażyna: Urszulanki Unii Rzymskiej realizują apostolski wymiar swego charyzmatu, podejmując wychowanie nastawione na ewangelizację. Misję tę wypełniamy, prowadząc przedszkola i szkoły na wszystkich etapach edukacji, pracujemy na wyższych uczelniach, podejmujemy katechizację, formację młodzieży w bursach i akademikach oraz formację dorosłych, zwłaszcza rodziców i rodzin, m.in. poprzez prowadzenie rekolekcji.
Jakie są obecnie trudności, a jakie radości pracy wychowawczej?
s. Karola: Współczesny świat ze swoim konsumpcjonizmem i relatywizmem stanowi wielkie zagrożenie dla harmonijnego rozwoju młodego człowieka, rozwoju opartego na systematycznej pracy nad własnym charakterem. To właśnie jest największa trudność dla współczesnego wychowawcy. Dzieci opuszczone, poranione, którym zamiast czułego spojrzenia i uwagi wsadza się do ręki telefon z dostępem do Internetu, który ma „zająć się” dzieckiem. Niełatwo jest przekonać młodego człowieka, że „bardziej trzeba być, niźli mieć”. Niełatwo jest przekonać, że wiele najnowszych zdobyczy techniki może stać się dla nich źródłem uzależnienia i destrukcji. Największą radością pracy wychowawczej jest obserwowanie powolnego procesu rozwoju młodego człowieka, który stopniowo odkrywa ukryte w swej osobowości talenty i zaczyna systematycznie je kształtować. Wychowawcę cieszy również każda udana próba budzenia pozytywnych zainteresowań, każda udana próba podejmowania wewnętrznej przemiany przez wychowanka. Cieszę się, gdy uczniowie na lekcji myślą, wsłuchują się w głos Pana Boga, który do nich mówi, mają inicjatywę i są twórczy.
s. Marianna: Kiedy zaczynałam pracę w naszym domu dziecka, usłyszałam od współsiostry, żeby się nie nastawiać na sukcesy pedagogiczne, ale po prostu być dla tych dzieci. Te słowa są do tej pory dla mnie kołem ratunkowym w momencie trudności i porażek. Pogodzenie się z tym, że nie widać wymiernych efektów pracy, wymaga pokory i przyjęcia Bożej prawdy, że ja jestem tu tylko po to, by siać, a kto inny będzie podlewał i dawał wzrost. W tej perspektywie radością stają się najdrobniejsze rzeczy – skrawek papieru wręczony dumnie przez pięciolatka, który sam się na nim podpisał, zabawa w berka w drodze na roraty, uwieszona na szyi dwunastolatka, która mówi, że jednak cię kocha, mimo że chwilę wcześniej nie szczędziła wulgarnych epitetów pod twoim adresem, czy wreszcie usłyszeć, że „w szkole było fajnie” od pierwszoklasisty, który każdego ranka zmaga się z tym, czy w ogóle wyjść z domu.
s. Maksymiliana: Dla mnie, nazaretanki, wielką radością jest to, że w naszych wspólnotach poszukujemy nowych metod wychowawczych. Niejednokrotnie wspólnie zastanawiamy się, jak dotrzeć do dzieci i młodzieży, a poprzez nich do całych rodzin. Wychowanie w moim Zgromadzeniu zajmuje istotne miejsce. Jest ono nierozerwalnie związane z naszą misją szerzenia Królestwa Bożej Miłości, prowadzeniem do Boga, który jest najlepszym Pedagogiem i doskonale wie, co się kryje w człowieku i jak można do niego dotrzeć. Oczywiście w procesie wychowania piętrzą się duże trudności. Uważam, że największą z nich jest sprowadzanie odpowiedzialności za wychowanie tylko do szkoły, uciekanie rodziców przed odpowiedzialnością, częsta niespójność między domem a szkołą, krytykowanie nauczycieli przez rodziców w obecności dzieci, pretensjonalność, brak wdzięczności i radości z małych rzeczy. Dotyka nas kryzys autorytetu, co sprawia, że rodzice i nauczyciele przestają być autorytetem dla dzieci i młodzieży.
s. Augustyna: Radością jest widok osoby, która pięknie się rozwija, uczy się radzić sobie w życiu, zaczyna się sama angażować w dobre inicjatywy i coraz bardziej zbliża się do Boga. Trudności? Hm… chyba jak zwykle uczenie się człowieka żyjącego w danym czasie historii świata. Dzisiaj to szukanie dróg dojścia do ludzi skoncentrowanych mocno na sobie, coraz mniej zdolnych do relacji na żywo, szukających swojej wartości poza Bogiem.
s. M. Loyola: Trudności w pracy wychowawczej wynikają z chaosu aksjologicznego, propagowania stylu życia pozbawionego odniesienia do Boga, neutralności światopoglądowej, a tak naprawdę relatywizmu, czyli ideologii, według której nie ma prawdy obiektywnej ani zasad dotyczących fundamentalnych problemów życia ludzkiego; także z przeakcentowania praw dzieci z pominięciem obowiązków, oraz z biurokracji, co skutkuje nieodnoszeniem się przez wychowawcę do prawdy o człowieku i poprzestawaniem na działaniu zgodnym z procedurami. Z kolei radością pracy wychowawczej jest uczestniczenie w prowadzeniu, kształtowaniu i rozwoju szlachetnej i twórczej osobowości wychowanka, a jednocześnie wzrastanie samemu dzięki tej interakcji w rozwoju osobowym, w wymiarze doczesnym i nadprzyrodzonym.
s. Grażyna: Radości jest wiele, tych zwykłych, codziennych i tych wielkich – a wszystkie pokazują piękno i wielkość człowieka. Radością jest, gdy po długiej wspólnej pracy dziecko w końcu przeprosi kolegę, powie „dziękuję” lub prawidłowo uczyni znak krzyża; gdy ktoś przebacza i wyciąga rękę do pojednania, ktoś inny odnajduje sens i radość życia, przyjmuje nasze słowo, modlitwę, spotkanie jako wnoszące w jego rozwój coś ważnego, czasem wręcz ratujące życie.
Jakie marzenia o wychowaniu Siostry noszą w swoich sercach?
s. Marianna: Chciałabym bardzo, by odbudowany został autorytet rodziny jako pierwszego i najważniejszego środowiska wychowawczego, a także byśmy my – osoby towarzyszące młodym ludziom – mniej skupiali się na „poprawianiu” ich deficytów, a bardziej na ich mocnych stronach, wskazując możliwości i potencjał, który tak często jest w nich niedoceniony. A w tym wszystkim postępowali tak, jak wskazała bł. Franciszka Siedliska: „Działać jak Jezus – szukać owieczki, gonić za nią. Do ostatka nikogo nie opuszcza, o nikim nie wątpi, zawsze czeka, pociąga, naucza”.
s. Maksymiliana: Chciałabym, by dzieci i młodzież wzrastały w harmonii, czyli spójności między tym, co w domu i co w szkole. Moim wielkim pragnieniem jest tak prowadzić młodych ludzi, by z radością i entuzjazmem podejmowali walkę o piękno i dobro w swoim życiu, by czuli się kochani. W sposób szczególny myślę tu o Nazarecie, o atmosferze ciepła, życzliwości, przebaczenia. Marzę, by wszystkie rodziny przyprowadzić do domu Jezusa, Maryi i św. Józefa, by każda rodzina pod czułą opieką Świętej Rodziny wzrastała i rozwijała się w klimacie wzajemnej miłości. Od Nazaretu uczymy się, że wychowanie rodzinne jest drogie i niezastąpione.
s. Grażyna: Moje marzenie jest wielkie… aż po krańce świata: aby Chrystus był znany, kochany i uwielbiony w sercu każdego człowieka. To czas, o którym prorok Izajasz mówi: zła czynić nie będą ani zgubnie działać…, bo serca wypełnią się znajomością Pana. W wymiarze codzienności dzieje się tak wtedy, gdy ci, których wychowujemy, sami stają się zaczynem Ewangelii, prawdy, dobra, miłości i wolności w swoich środowiskach.
s. M. Loyola: Marzę o dokonującym się w wychowującej wspólnocie osób – dzieci, rodziców i wychowawców/nauczycieli – integralnym rozwoju i wychowaniu/formacji wszystkich jej członków w sposób właściwy każdemu ze względu na etap życia. Tak spełniając odpowiedzialnie swe obowiązki w wielopokoleniowej wspólnocie i dzięki wzajemnej wymianie wartości, z szacunkiem dla wolności, indywidualnych potrzeb i możliwości rozwojowych każdego, razem zmierzają do pełnego rozwoju osoby ludzkiej. Wtedy przy świadomości ważności wczesnego wychowania dla całego życia osoby i znaczenia rodziny jako niezastąpionego środowiska życia i wychowania dziecka, ochronka pełniąc funkcję pomocniczą, będzie mogła z powodzeniem, według koncepcji bł. Edmunda Bojanowskiego, realizować najwyższy cel wychowania – „aby człowiek stał się obrazem i podobieństwem Boga na ziemi”.
s. Karola: Marzę o tym, aby moi wychowankowie wyrośli na mądrych, odpowiedzialnych, szczęśliwych, wierzących ludzi.
s. Augustyna: A ja bardzo pragnę, aby osoby, z którymi kiedykolwiek pracowałam, i te, które teraz wychowuję, zostały zbawione i w Bogu osiągnęły swoją pełnię.
[1] Por. J. Kostkiewicz (red.),
Pedagogie katolickich zgromadzeń zakonnych. Historia i współczesność, t. 1, Kraków 2012; J. Kostkiewicz, K. Misiaszek SDB (red.),
Pedagogie katolickich zgromadzeń zakonnych. Historia i współczesność, t. 2, Kraków 2013; J. Kostkiewicz (red.),
Pedagogie katolickich zgromadzeń zakonnych. Historia i współczesność, t. 3, Kraków 2015.