Katecheta 4/2016
Katecheta 4/2016
E-wydanie
„Katecheta” jest teraz również dostępny Jako e-wydanie!
Na półkę Katechety
Siedem ostatnich słów Jezusa Best
seller
James Martin
KSIĄŻKA
20,00 zł 10,00 zł

Z życia wzięte... FORUM WYCHOWAWCÓW KATOLICKICH

Radość głoszenia Ewangelii
Autor: ks. Wojciech Kardyś
Ewangelia powinna być źródłem radości dla tego, kto ją głosi. Głoszenie Ewangelii jest zadaniem bardzo trudnym. Jak ją proklamować współczesnemu światu? A do tego, jak robić to z radością i odwagą? Aby odpowiedzieć na te pytania, warto sięgnąć do Pisma Świętego, które zawsze jest dla nas skarbcem konkretnych wskazań i przykładów. W refleksji nad omawianym zagadnieniem pomoże nam również adhortacja Papieża Franciszka „Evangelii gaudium” ogłoszona 24 listopada 2013 r. Na początku zastanowimy się nad źródłem ewangelicznej radości i punktem wyjścia w jej osiąganiu. Następnie omówimy motywy radości oraz zatrzymamy się na chwilę nad smutkiem, który stanowi przeciwieństwo radości, poszukując jego przyczyn. Całość zwieńczy krótka refleksja na temat Ducha Świętego – Dawcy radości.
Radość głoszenia Ewangelii
według Pisma Świętego i adhortacji Papieża Franciszka „Evangelii gaudium”
 
Ks. Wojciech Kardyś
 
Czy można ewangelizować siedząc murach kościoła, w czterech ścianach szkolnej klasy, w bezpiecznych zakamarkach swego życia?
 
Ewangelia powinna być źródłem radości dla tego, kto ją głosi
            Głoszenie Ewangelii jest zadaniem bardzo trudnym. Jak ją proklamować współczesnemu światu? A do tego, jak robić to z radością i odwagą? Aby odpowiedzieć na te pytania, warto sięgnąć do Pisma Świętego, które zawsze jest dla nas skarbcem konkretnych wskazań i przykładów. W refleksji nad omawianym zagadnieniem pomoże nam również adhortacja Papieża Franciszka „Evangelii gaudium” ogłoszona 24 listopada 2013 r. Na początku zastanowimy się nad źródłem ewangelicznej radości i punktem wyjścia w jej osiąganiu. Następnie omówimy motywy radości oraz zatrzymamy się na chwilę nad smutkiem, który stanowi przeciwieństwo radości, poszukując jego przyczyn. Całość zwieńczy krótka refleksja na temat Ducha Świętego – Dawcy radości.
 
Punkt wyjścia
            Ojciec Święty na samym początku adhortacji wskazuje, że źródłem radości ewangelizacyjnej jest spotkanie Jezusa. Z Nim „radość zawsze rodzi się i odradza” (1). Nie może zatem głosić Ewangelii ktoś, kto nie spotkał Pana, a już na pewno nie będzie mógł tego robić z radością. Pamiętać przy tym trzeba, że inicjatywa należy zawsze do Boga (por. 12). Początkiem radosnej ewangelizacji jest samo „wyjście”. Papież pisze o „dynamizmie «wyjścia»” i stwierdza, że wszyscy jesteśmy doń wezwani (por. 20). Tym bardziej dotyczy to kapłanów i katechetów.
            Wyjście jest warunkiem koniecznym, by głosić Ewangelię. Może się komuś wydawać, że ewangelizuje, a w istocie siedzi zamknięty w czterech murach kościoła, w czterech ścianach szkolnej klasy, w bezpiecznych zakamarkach swego życia. Tymczasem trzeba zrobić pierwszy krok i wyjść. Abraham (jeszcze jako Abram) usłyszał od Boga słowa: „Wyjdź!” (Rdz 12,1). Zaryzykował i opuścił swój dotychczasowy dość wygodny styl życia, by iść za głosem Pana w nieznane. Jak wiele dzisiaj my zawdzięczamy Abrahamowi! Mojżesz też otrzymał polecenie od Boga, by pójść do faraona i zainicjować misję wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu. Stawiał początkowo opór, ale ostatecznie posłuchał wezwania Pana (por. Wj 3,10). Podobnie prorok Jeremiasz, który wymawiał się strachem i zbyt młodym wiekiem, usłuchał ostatecznie polecenia Boga: „pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę” (Jr 1,6-7). Tylko Izajasz, wychyliwszy się niejako „przed szereg”, z góry odpowiedział: „Oto ja, poślij mnie!” (Iz 6,8). Uczniowie Jezusa również rozpoczynali swą misję od „pójścia za” Nim. A potem otrzymali polecenie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15) oraz: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). I poszli, najpierw do Żydów, potem do pogan, głosząc im Ewangelię. Ich serca przepełnione były radością dzielenia się z innymi Dobrą Nowiną. Piękny przykład daje nam także Maryja, która po zwiastowaniu z pośpiechem udała się do swej krewnej Elżbiety, by podzielić się z nią swą radością (por. Łk 1,39). My też musimy wyjść, by móc radośnie głosić Ewangelię!
 
Źródła radości
            A jak już pójdziemy, powinniśmy ciągle zachwycać się Jezusem i Jego odwieczną młodością, dlatego - jak pisze Papież - „każda autentyczna działalność ewangelizacyjna jest zawsze «nowa»” (11). To tylko nam się wydaje, że Ewangelia jest „stara”, bo ma dwa tysiące lat, a my osobiście znamy ją dobrze od dzieciństwa, pogłębiliśmy jej znajomość podczas studiów teologicznych i od dłuższego lub krótszego czasu uczymy jej podczas kazań i katechez. Tymczasem trzeba ciągle nią się zachwycać, tak jakbyśmy usłyszeli o niej dopiero co wczoraj. Bez tego nie doświadczymy radości z jej głoszenia.
            Wróćmy teraz do nauczania Ojca Świętego. Franciszek wymienia motywy radości ewangelizowania. Najogólniej mówiąc, jest to dzielenie się dobrem (por. 9), „skarbem życia i miłości” (265), wiarą (por. 6), modlitwą wstawienniczą za innych (por. 281), duchowe upodobanie bycia blisko życia ludzi (por. 268, 271). Nowy Testament pokazuje nam wiele dowodów na trafność papieskich spostrzeżeń. Kiedy uczniowie wysłani przez Jezusa powrócili ze swej misji, z radością mówili o tym, że złe duchy im się poddawały (por. Łk 10,1n). Cieszyli się, że mogli dzielić się z innymi władzą powierzoną im przez Mistrza. Pierwsi chrześcijanie, jak przekonuje nas Łukasz w tzw. summariach, dzielili się wszystkim, co mieli, ze swymi braćmi. I wcale nie byli z tego powodu smutni, wręcz przeciwnie, przepełniała ich wielka radość (por. Dz 2,42n). Filip zapewne z radością udzielił chrztu dworzaninowi etiopskiemu, a ten z radością powrócił do swej ojczyzny (por. Dz 8,39). Św. Paweł wielokrotnie podkreślał swą radość z przebywania ze swymi braćmi z różnych wspólnot i ze wzrostu ich wiary (por. Flp 1,5.25; 2 Kor 2,3).
            Ojciec Święty przywołuje tę radość i bohaterstwo pierwszych wyznawców Chrystusa, pisząc: „Dobrze jest pamiętać o pierwszych chrześcijanach (...), którzy byli pełni radości, pełni niezmordowanej odwagi w głoszeniu słowa oraz zdolni do wielkiej wytrwałości” (263). Wszak to oni w obliczu prześladowań „cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (Dz 5,41). O radości w obliczu cierpień pisze także Paweł (por. 2 Kor 7,4) i Jakub (por. Jk 1,2).
 
Radość głównym motywem Ewangelii
            Mówiąc o radości, nie można nie wspomnieć, że jej motyw przewija się w Ewangelii właściwie już od samego początku, od momentu, gdy Jezus, oczekiwany Mesjasz, miał przyjść na świat. Najwięcej na temat radości pisze św. Łukasz. Wspomina on o aniele, który zachęcił Maryję do radości: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą” (Łk 1,28). Trafniejszym tłumaczeniem byłoby: „Raduj się, pełna łaski, Pan z Tobą”, gdyż grecki zwrot „chaire”, który pojawia się w tekście oryginalnym, oznacza „raduj się”. Ewangelista ukazuje dalej Maryję jako autorkę radosnego hymnu na cześć Pana, zwanego kantykiem Maryi lub z łaciny „Magnificat” (Łk 1,46-56). A rozpoczyna się on od słów: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (w. 46). Epizod narodzenia Jezusa dopełnia radość pasterzy, którym anioł Pański obwieścił to wielkie wydarzenie (por. Łk 2,8-18).
            Działalność dorosłego Chrystusa stała się również powodem do radości dla Jego uczniów i słuchaczy. Tych pierwszych oskarżono o niepraktykowanie zalecanych postów, co Nauczyciel skwitował stwierdzeniem: „Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu, dopóki pan młody jest z nimi?” (Łk 5,34). Porównał siebie do oblubieńca, którego obecność wzbudza radość u apostołów. Królestwo Boże/niebieskie (a jego nastanie zaświtało wraz z przyjściem Mesjasza) to również ważny powód do radowania się. Jest ono jak skarb odkryty w roli przez pracującego na niej człowieka i jak drogocenna perła znaleziona przez kupca. Tak o królestwie mówił w przypowieści Jezus i podkreślił radość obu szczęśliwców (por. Mt 13,44-46). Oni wcale nie pozostali jedynie na poziomie uczuciowym, lecz z wielkim zaangażowaniem i determinacją zrobili wszystko, aby móc posiąść skarb. Pokazali, że konsekwencją radości powinien być dynamizm. Odczuciu radości na ziemi towarzyszy też radość mieszkańców nieba. O niej wspomniał Pan w przypowieściach o nawracaniu się grzeszników (por. Łk 15,1-32).
            Jest jednak ważny, a może najważniejszy epizod z życia Chrystusa, który zdaje się psuć klimat ewangelicznej radości. Mowa tu o Jego męce i śmierci. Ale okazuje się to być trudnością pozorną. Jeśli uświadomimy sobie, że Jezus cierpiał i umarł po to, by nas odkupić i przynieść nam zbawienie, smutek ustępuje na rzecz radości, której dopełnieniem i najważniejszym akcentem stało się zmartwychwstanie Pana. Uczniowie z niedowierzaniem, ale z coraz większą radością przeżywali to wyjątkowe wydarzenie, a potem poszli w świat, by uczynić zeń jeden z naczelnych tematów swego przepowiadania. „Zarażali” radością innych, bo sami mieli ją w sercach.
 
Duch Święty – Dawca radości
            Przeciwieństwem radości jest smutek. Jego problemowi również Papież poświęca swą uwagę. Już na samym początku dokumentu podaje przyczyny smutku w ogóle (por. 1), a potem w kilku miejscach diagnozuje motywy smutku ewangelizatora. Wymienia tu m.in. niewiarę w skuteczność misji i poczucie przegranej (por. 85), pesymizm, fatalizm i zniechęcenie (por. 84), duchowe „pustynnienie” (por. 86), „egocentryczne samozadowolenie” (95). Taki ewangelizator, który ma „posępną twarz” (85) i „grobową minę” (10), nigdy nie będzie skuteczny. „Nie pozwólmy się okraść z radości ewangelizacji!” (83) – przestrzega zdecydowanie Franciszek.
            A co zrobić, żeby przezwyciężyć smutek, zwłaszcza wtedy, gdy wynika on z uwarunkowań psychicznych człowieka albo z trudnych doświadczeń życiowych? Zawsze wskazane jest otwarcie się na moc Ducha Świętego. Św. Jan nazywa Go „Parakletem”, czyli „Pocieszycielem”. Grecki termin „parakletos” pochodzi od czasownika „parakalein”, który oznacza „wołać”, „zapraszać”, „pocieszać” Jeśli wyobrażamy sobie jednak Ducha, jak zjawia się przed nami z chusteczką dla otarcia łez i szepce nam do ucha słowa pociechy, głęboko się mylimy. Aby uniknąć tego typu skojarzeń, w nowszych przekładach Ewangelii pomija się słowa „Pocieszyciel, jako że „Paraklet” ma dużo szersze znaczenie. Duch Święty daje przede wszystkim moc i otuchę, zwłaszcza w obliczu zagrożeń i prześladowań, oraz, mimo ewangelizacyjnych trudności, napełnia serca głosicieli pokojem i radością. Św. Paweł przekonuje, że owocem ducha jest „miłość radość, pokój...” (Ga 5,22) oraz że „królestwo Boże, to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17).
            Odwołanie się do Ducha Świętego jest konieczne także wtedy, gdy głosicielowi Ewangelii brakuje odwagi. Jego moc już nie raz pokazała, że słaby ze swej natury człowiek może dokonać wielkich rzeczy. Dotyczy to również misji ewangelizowania. Może warto częściej się do Niego zwracać w modlitwie i otwierać na Jego działanie. Papież Franciszek w jednej ze swych homilii (wygłoszonej 22 maja 2014 r.) nazwał Ducha Świętego „wielkim zapomnianym naszego życia”. Czas, by sobie o Nim przypomnieć!
            Podsumowując, można raz jeszcze stwierdzić, że punktem wyjścia głosiciela Dobrej Nowiny jest wyjście. Kiedy wyruszy on, by pełnić zleconą mu przez Boga misję, szybko zauważy, że daje mu ona radość. Zachwycić się może dzieleniem się z innymi darami (materialnymi i duchowymi) i żyć autentycznie prawdą radosnej Ewangelii (bo taką w gruncie rzeczy ona jest). Jeśli tego nie uczyni, pozostanie smutny. Rozwiązaniem może okazać się zwrócenie się do Ducha Świętego – Dawcy radości. Papież Franciszek przestrzega: „Istnieją chrześcijanie, którzy zdają się żyć Wielkim Postem bez Wielkanocy” (6). Oby to Jego smutne spostrzeżenie nigdy nie dotyczyło nas i naszego zaangażowania na rzecz głoszenia Dobrej Nowiny!
 
Ks. Wojciech Kardyś - doktor teologii biblijnej, lic. nauk biblijnych, wykładowca egzegezy Starego i Nowego Testamentu oraz języków greckiego i hebrajskiego w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, proboszcz parafii pw. Św. Barbary w Lalkowach